1

Testament wdzięczności św. Bernadetty

W dniu 11 lutego obchodzimy uroczystość objawienia się Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Lourdes. Matka Boża objawiła się w 1858 r., w 4 lata po ogłoszeniu dogmatu Niepokalanego Poczęcia, 14-letniej pasterce Bernadecie Soubirous. Między 11 lutego a 16 lipca Maryja objawiła się Świętej 18 razy, prosząc o modlitwę, pokutę oraz wzniesienie kościoła. Po zakończeniu objawień Bernadetta wstąpiła do zakonu Sióstr Miłosierdzia w Nevers. Zmarła tam w 1879 r., w wieku 35 lat. Pracując nad biografią Świętej, katolicki pisarz, Marcelle Auclair, odnalazł jej “testament wdzięczności” – modlitwę wyrażającą Jej wdzięczność za ogromne cierpienia, oschłości, przykrości ze strony innych. Testament porusza swą prostotą i wymową.

Za biedę, w jakiej żyli mama i tatuś, za to, że się nam nic nie udawało,
za upadek młyna, za to, że musiałam pilnować dzieci, stróżować przy owcach,
za ciągłe zmęczenie, dziękuję Ci Jezu.

Dziękuję Ci, Boże mój, za prokuratora i za komisarza, za żandarmów, za twarde słowa ks. Peyramale.

Za dni, w które przychodziłaś, Maryjo, i za te, w które nie przyszłaś – nie będę Ci się umiała odwdzięczyć, jak tylko w raju.
Ale i za otrzymany policzek, za drwiny, za obelgi, za tych, co mnie mieli za pomyloną,
za tych, co mnie posądzali o oszustwo, za tych, co mnie posądzali o robienie interesu, dziękuję Ci Matko.

Za ortografię, której nie umiałam nigdy, za to, że pamięci nigdy nie miałam,
za moją ignorancję i za moją głupotę dziękuję Ci.

Dziękuję Ci, ponieważ gdyby było na ziemi dziecko o większej ignorancji i większej głupocie, byłabyś je wybrała

Za to, że moja mama umarła daleko,
za ból, który odczułam, kiedy mój ojciec, zamiast uścisnąć swoją małą Bernadetę,
nazwał mnie “siostro Mario Bernardo” dziękuję Ci Jezu.

Dziękuję Ci za to serce, które mi dałeś, tak delikatne i wrażliwe, a które przepełniłeś goryczą

Za to, że matka Józefa obwieściła, że się nie nadaję do niczego,
dziękuję, za sarkazmy matki mistrzyni, jej głos twardy, jej niesprawiedliwości, jej ironię,
i za chleb upokorzenia dziękuję.

Za to, iż byłam taką, że matka Maria Teresa mogła o mnie powiedzieć: “Nigdy jej dość nie ustępujcie”.

Dziękuję za to, że byłam tą uprzywilejowaną w wytykaniu mi wad,
tak że inne siostry mówiły: “Jak to dobrze, że nie jestem Bernadetą”.

Dziękuję za to, że byłam Bernadetą, której grożono więzieniem, ponieważ widziałam Ciebie, Matko,
tą Bernadetą tak nędzną i marną, że widząc ją, mówili sobie: “To ta ma być?”
Bernadetą, którą ludzie oglądali jak rzadkie zwierzę.

Za to ciało, które mi dałeś, godne politowania, gnijące, za tę chorobę, piekącą jak ogień i dym,
za moje spróchniałe kości, za pocenie się i gorączkę, za tępe ostre bóle dziękuję Ci, mój Boże.

I za tę duszę, którą mi dałeś, za pustynię wewnętrznej oschłości,
za Twoje noce i Twoje błyskawice, za Twoje milczenie i Twe pioruny, za wszystko.
Za Ciebie – i gdy byłeś obecny, i gdy Cię brakło dziękuję Ci Jezu

Za: “Fonti vive”, Caravate, wrzesień 1960




Argentyna: Narodowy Rok Maryjny

Aby upamiętnić rocznicę odkrycia figury Matki Bożej w Argentynie, wierni zbudują 400 małych grot poświęconych Maryi.

Czterysta lat temu rdzenni Argentyńczycy odkryli posąg Matki Bożej w niszy skalnej w górach. Maryja posiada brązowy odcień skóry rdzennej ludności i przyczynia się do powszechnego nabożeństwa do Matki Bożej z Doliny, patronki prowincji Catamarca, w której miało miejsce odkrycie.

Z okazji 400. rocznicy znalezienia posągu biskupi Argentyny ogłosili okres od 8 grudnia 2019 r. do 8 grudnia 2020 r. Narodowym Rokiem Maryjnym. Rok 2020 to również 500. rocznica pierwszej Mszy św. Na ziemi argentyńskiej.

Parafianie w parafii Matki Bożej Różańcowej w miejscowości Hualfín w Catamarca zaproponowali, aby w ramach uroczystości wybudować 400 grot. Pomysł został zatwierdzony przez biskupa Luisa Urbane z Catamarca i przez rady parafialne w okolicy. Każda parafia odpowiada za budowę 13 małych grot.

Pierwsza grota została już ukończona i została pobłogosławiona 30 stycznia w osadzie Laguna Blanca.

Źródło: www.catholicnewsagency.com




Księgą Krucjaty Jednej Intencji w Fatimie

Sekretariat Fatimski informuje o pielgrzymce do Sanktuarium w Fatimie z Księgą Krucjaty Jednej Intencji. Oto cała treść komunikatu:

“Po raz kolejny udajemy się z pielgrzymką do Sanktuarium w Fatimie z Księgą Krucjaty Jednej Intencji – tym razem od 18 do 21 lutego 2020.

Termin nie jest przypadkowy, bowiem w tym czasie przypada setna rocznica śmierci św. Hiacynty Marto.

W tych dniach zostaną odprawione Msze św. w intencji wszystkich wpisanych do Księgi Krucjaty:

18 lutego – przy grobie św. Hiacynty o godz. 20.00,

19 i 20 lutego w kaplicy objawień o godz. 7.00, (czasu polskiego o godz. 8.00). Transmisja na żywo Mszy św. w internecie pod adresem: transmisja online,

21 lutego – w kaplicy szpitalnej w Lizbonie, w szpitalu, gdzie zmarła św. Hiacynta – godz. 9.00.

W tych miejscach Msza św. będzie sprawowana w intencji wpisanych do Księgi Krucjaty Jednej Intencji – czyli w Twoich intencjach i za Ciebie.

Bądźmy razem na modlitwie. Łączmy się duchowo i złóżmy Bogu przez ręce Maryi nasze intencje.

Więcej informacji zostanie podanych w późniejszym czasie. Jak również stosowna informacja zostanie rozesłana droga mailową początkiem lutego, byśmy wszyscy mogli zjednoczyć się na wspólnej modlitwie, dzięki m.in. transmisji video w internecie.

Ks. Krzysztof Czapla SAC

Źródło: www.sekretariatfatimski.pl




Życie Maryi: Stawienie Jezusa w świątyni

Ks. Franciszek Michał William

Ceremonia oczyszczenia Maryi i wykupu Jezusa od służby w świątyni nie odróżniała się zewnętrznie niczym od innych tego rodzaju. Wewnętrznie natomiast dopełniała się, a raczej zespalała się z rzeczywistością tak dalece, że po prostu przestawała być ceremonią. Podobnie jak przy Ostatniej Wieczerzy Jezus spełniał ceremonie obrzędowe, ustalone przepisami Starego Przymierza, a równocześnie sam był rzeczywistym Barankiem Bożym, podczas gdy ów wielkanocny był tylko Jego figurą, tak i tu: Jezus jako pierworodny poddawał się obowiązkowemu stawieniu się przed Panem, a będąc w rzeczywistości pierworodnym Synem Ojca niebieskiego, w miejsce Starego, wprowadzał Nowy Zakon. Baranek wielkanocny uratował wszystkich pierworodnych w Egipcie dlatego tylko, że był figurą Baranka bez zmazy, który swoją śmiercią miał wyzwolić naród z niewoli egipskiej. Misją Jezusa natomiast, prawdziwego Baranka Bożego było wyratować, nie tylko naród izraelski spod jarzma duchowej śmierci, ale przynieść zbawienie wszystkim ludom świata.

Maryja i Józef ofiarowali Jezusa Bogu, Najwyższemu Panu w dani, i otrzymali go z powrotem z Jego rąk. Podobnie jak inni rodzice podejmowali się tym samym obowiązku wychowania swego Syna do celów i zamiarów, do jakich przeznaczył Go Bóg. Ale wiedzieli i zdawali sobie tak jasno sprawę, jak nikt inny spośród ludzi, dlaczego to Jezus, Syn Boży, zstąpił na świat, wiedzieli że przyszedł, aby wybawić lud od grzechu.

Los „pierworodnego” złączony był, jak zaznaczyliśmy poprzednio, z życiem matki. A w tym zwłaszcza wypadku związek ten zaznaczał się jeszcze silniej, Jezus bowiem nie miał wcale ojca ziemskiego. Maryja tylko jedna spośród ludzi była spokrewniona z Jezusem wedle ciała. Jej zatem przysługiwało prawo i obowiązek ofiarowania Panu swego Syna.

Otóż Maryja, jako jedna i jedyna wtajemniczona w zamiary Boże, oddawała istotnie Jezusa całym sercem na służbę Najwyższego, z całą gotowością ofiarnego serca powierzała Go Bogu na spełnienie świętego posłannictwa, jakie Mu zostało zlecone. A gdy tak składała Bogu w ofierze jedyne swoje dzieciątko, to zarazem oddawała Bogu i własne życie w ofierze. Oddanie to było całkowite, doskonałe. Wszak nie było w Jej życiu ani jednej takiej chwili, aby pragnęła mieć syna dla własnej jedynie pociechy, ani też takiej, w której by była chciała poczętego z woli Bożej w swym żywocie syna, zachować wy-łącznie dla siebie. Wraz z Maryją oddawał także i Józef życie swe na usługi dziecka, któremu zostało powierzone dzieło zbawienia świata. I jego ofiara była doskonała w swym rodzaju, chociaż różniła się od ofiary Maryi. Ale bo też stosunek Jezusa do Maryi był zupełnie wyjątkowy, jedyny na świecie.

Źródło: Franciszek Michał William, Życie Maryi, Matki Jezusa, przeł. Ida Kopecka. Warszawa 1939. Język uwspółcześniono. Można drukować: Warszawa, dn. 9 kwietnia 1939, Ks. Emil Życzkowski TJ (Prowincjał Wielkopolski i Mazowsza). Imprimatur: Varsowiae, die 13 Aprilis 1939 anni, Dr. A. Fajęcki (Consilliarius Curiae, Canonicus Metropolitanus), Mgr Br. Pągowski (Notarius).

Ilustracja: Przedstawienie w Świątyni, autor: Mayer Co z Monachium, witraż w katedrze św. Michała, Toronto. CC BY-SA 3.0




Bp Depo: Maryja pierwszym świadkiem objawienia Światła Bożego

Światło gromnicy jest symbolem Chrystusa. Maryja zaś, której symbolem jest świeca, przynosi to Światło, które chroni nas przed niebezpieczeństwami – powiedział abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, przewodniczący Komisji Maryjnej Episkopatu Polski nawiązując do, obchodzonego 2 lutego, Święta Ofiarowania Pańskiego, znanego też pod nazwą Matki Bożej Gromnicznej. 

Przewodniczący Komisji Maryjnej zaznaczył, że obchodzone już od w IV w. Święto Ofiarowania Pańskiego jest pamiątką przyniesienia do świątyni jerozolimskiej Jezusa w 40. dniu po Jego narodzeniu oraz obrzęd oczyszczenia Maryi zgodnie z przepisami prawa mojżeszowego. „Maryja będąc posłuszną Bogu w zwiastowaniu, jest posłuszna Bogu również w wypełnianiu Prawa, które nakazywało w 40 dniu po narodzeniu ofiarować Bogu męskiego potomka. Jest to moment, w którym słysząc proroctwo Symeona dowiaduje się, że będzie współuczestniczyć w dramacie swego Syna. Usłyszała właśnie wtedy to prorocze słowa +A Twoją duszę miecz przeniknie+” – wyjaśnia abp Depo.

Święto Ofiarowania Pańskiego już od X w. jest związane z poświęceniem świec. Abp Depo zwrócił uwagę na symbolikę ich płomienia. „To Chrystus jest Światłem, a Maryja pierwszym świadkiem objawienia Światła Bożego w Tajemnicy Syna. Chrystus jako Światło, które oświeca każdego, co na świat przychodzi, jest jednocześnie znakiem sprzeciwu tych, którzy będą od niego odchodzić i go odrzucać” – podkreślił Przewodniczący Komisji Maryjnej.

Abp Depo zaznaczył również charakterystykę polskiej, w której Święto Ofiarowania Pańskiego jest znane również pod nazwą Święta Matki Bożej Gromnicznej. „Światło gromnicy jest symbolem Chrystusa, jednocześnie jest symbolem obecności przy Chrystusie Maryi. Ona jest Tą, która przynosi Światło, które chroni przed niebezpieczeństwami i przeprowadza na drugą stronę życia – powiedział metropolita częstochowski.

Abp Depo zauważył również, że 2 lutego przypada Dzień Życia Konsekrowanego. „Przed 24 laty, papież Jan Paweł II wyznaczył ten dzień, dniem wdzięczności za ludzi, który poświęcają swoje życie poprzez czystość, ubóstwo i posłuszeństwo Panu Bogu. Jest to również dzień naszej wdzięczności samym tym ludziom” – powiedział.

Święto Ofiarowania Pańskiego przypada czterdziestego dnia po Bożym Narodzeniu. Tego też dnia kończy się w Polsce okres śpiewania kolęd.

Źródło: episkopat.pl




MB Loretańska nawiedza lotniska całego świata

Od 1920 roku piloci i podróżujący samolotami modlą się do Najświętszej Maryi Panny Loretańskiej, aby zapewniła im bezpieczeństwo podczas lotu. Aby uczcić rocznicę ogłoszenia Matki Bożej z Loreto patronką lotnictwa i lotników, w 2019 r. Papież Franciszek przyznał wszystkim podróżującym samolotami Jubileusz Loretańskich.

Jubileusz ten jest także „jubileuszem podróżującym”. Jedna z figur Matki Bożej nawiedzi porty lotnicze we Włoszech (od Turynu do Bari, od Wenecji do Palermo); inna odwiedzi oddziały wojskowe, a jeszcze inna dotrze na główne lotniska pięciu kontynentów (od Buenos Aires do Nowego Jorku, od Toronto do głównych europejskich stolic, od Bejrutu do Manili i Wysp Fidżi). Te podróże będą reprezentować opiekę Maryi nad całym światem.

Figura Matki Bożej z Loreto przybyła na nowojorskie lotnisko JFK w dn. 19 stycznia br. W dniu 3 lutego poleci do Toronto, a 14 lutego z powrotem do Rzymu.

Źródło: metroairportnews.com




Zjednoczenie z Maryją a pokój duszy

o. Emil Neubert

Wszyscy mistrzowie życia duchowego podkreślają znaczenie zachowania pokoju duszy. Bóg może nieraz chcieć, abyśmy doświadczyli bolesnych prób. Nigdy jednak nie pragnie, abyśmy stracili wewnętrzny pokój.

Pokój jest jednym z najpewniejszych znaków w akcie zwanym w języku ascetycznym „rozeznawaniem duchów”, które stanowi umiejętność rozpoznawania, czy działamy pod wpływem łaski, natury, czy może złego ducha. Każdy ruch wewnętrzny, każdy akt pobożności czy dzieło gorliwości, które zakłócają spokój duszy, pochodzą albo od diabła, albo z zepsutej natury. Wszystko to, co wprowadza duszę w stan pogodnego pokoju, pochodzi od Boga. Bóg jest Bogiem pokoju; On nie działa w nieporządku; Jego wizyty czasami napawają nas strachem, ale nigdy nie wzburzają.

W jaki sposób zachować na stałe pokój Boży w duszy? Trzeba zawsze pragnąć, aby spełniała się wola Boża. Pokój jest poczuciem porządku, natomiast porządek w duszy pojawia się wtedy, gdy wypełnia się w nas wola Boga. Pozostajemy w niepokoju, jeśli odmawiamy posłuszeństwa życzeniu Najwyższego. „Kto się Mu sprzeciwiał, a miał pokój?”, pyta świątobliwy Hiob[1]. Pokój powraca, gdy tylko zgodzimy się dostosować do pragnień Bożych, niezależnie od tego, jakiej ofiary by to wymagało.

Z Maryją to dostosowanie się jest szczególnie łatwe. Po pierwsze, wraz z Nią szybko porzuca się samolubstwo, jak to było wcześniej wytłumaczone. Wówczas czujemy się stosowniej przygotowani do podążania za wolą Boga. Obok Tej, która z taką prostotą i hojnością mówiła: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego!”, spełnianie pragnień Boga staje się prostsze. Wystarczy skierować wzrok na Matkę Bożą, spokojną pośród ciężkich doświadczeń, aby odczuć Jej pokój w sobie. Co więcej, z siłą, jaką daje Jej naśladowanie, łączy się także wszechmocne pośrednictwo, którego przywilej otrzymała dla swoich dzieci. Dlatego pokój, a szczególnie pokój, który „przewyższa wszelki umysł”[2], jest naturalnym stanem dusz maryjnych.

Zdarza się, oczywiście, że zostanie on narażony na zakłócenia. Wszyscy pozostajemy dziećmi Adama i dlatego jesteśmy nieustannie wystawiani na ryzyko poszukiwania w swoich dziełach własnego „ja”. Jednak, gdy tylko odczuwamy niepokój, możemy zwracać się do Matki, aby wyznać Jej wszelkie słabości i zawsze otrzymujemy dobre słowo, które przynosi ukojenie.

Czasami spokój dusz maryjnych jest zakłócony cierpieniem fizycznym lub moralnym. Jedno spojrzenie na Matkę Bolesną i na ukrzyżowanego Jezusa powoduje jednak u duszy natychmiastowe wyrzeczenie się siebie, a wraz z nim powraca niebiański pokój.

Czasami duszę przeraża perspektywa ofiary. To, o co prosi Bóg, jest zbyt trudne; wydaje się niemożliwe do zrealizowania. Dusza się od tego odwraca, stara się o tym zapomnieć, ale Boże przynaglenie podąża za nią. Wówczas ona rzuca się do stóp Maryi: „Matko, nie mogę!”. A Maryja łagodnie pozwala duszy zrozumieć, że Jezus pragnie jedynie jej szczęścia i że Ona pomoże zrealizować to Jego pragnienie. I gdy tylko dusza odpowiada nieśmiałym: „tak”, zostaje przemieniona i uszczęśliwiona odzyskanym pokojem.

Czasami niepokój wywołuje myśl o jakimś drażliwym zadaniu do wykonania. Przypomnienie sobie o swojej całkowitej przynależności do Maryi dodaje wówczas odwagi i przynosi pokój. Tak pisze o tym pewna przełożona wspólnoty zakonnej:

W przeszłości perspektywa powzięcia pewnych koniecznych kroków dręczyła mnie i napawała lękiem, zwłaszcza gdy chodziło o odmowę pozwolenia lub o zganienie wad. Teraz, gdy podobna perspektywa mogłaby mnie zmartwić, mówię po prostu do siebie: „Jestem cała Twoja, o Matko moja, będę robić wszystko, co zechcesz, a moja dusza pozostaje w pokoju”.

Są osoby, które się niepokoją niezależnością intelektualną innych. Próbują, poprzez argumenty i dyskusje, skłonić kogoś do akceptacji jakiegoś sposobu myślenia. A gdy te wysiłki pozostają próżne, wpadają w stan rozpaczy. W innych wypadkach powodem niepokoju jest dla nich zachowanie bliźnich. „Jak ludzie mogą tak postępować?”, myślą, „co za skandal!”. Czynią uwagi pod czyimś adresem, bezpośrednio lub poprzez aluzję, samodzielnie lub za pośrednictwem osób trzecich… Kiedy wszystko to okazuje się bezużyteczne, czują się wzburzeni. Niech tylko opowiedzą o swoim smutku Maryi. Ona pozwoli im zrozumieć, że ich problemem jest to, że są bardziej zainteresowani sobą niż Bogiem; że jeśli nie mają obowiązku wychowania jakiejś duszy, to powinni modlić się za nią i ją motywować, być może udzielić jej czasem jakiejś rady, ale nie zmuszać jej do zmiany myślenia lub postępowania. Gdy zaś są odpowiedzialne za kogoś, Bóg patrzy na ich wysiłek, a nie na sukces. Niech modlą się i naśladują Jego cierpliwość. On czasami musi czekać wiele lat na nawrócenie grzesznika. Jeśli osoba wykonuje swój apostolat w imię Maryi, to może być pewna, że działa dla dobra dusz. Nie jest ważne, czy zobaczy to dobro tu na ziemi, czy dowie się o nim dopiero w niebie.

Czasem martwi nas wiadomość o nieszczęściu osobistym lub publicznym. Także w takich chwilach pokój odnajdujemy przy Maryi.

Oto fragment z pamiętnika:

2 listopad 1943 roku. Nasze kolejne klęski, odwrót, naruszenie rozejmu przez Hitlera i wszystkie jego żądania, coraz bardziej brutalne, zaczęły mnie trapić dzień po dniu i często zabierały spokój, do czasu, gdy zdecydowałem się wszystko opowiedzieć Maryi. Ona pozwoliła mi zrozumieć, że ostatecznie „miłującym Boga, wszystko dopomaga do dobrego”, że nie opuści kraju, który jest dumny z bycia Jej królestwem i gdzie ma tak wiele kochających Ją dzieci. Od tamtego czasu złe wieści nadal mnie dotykają, ale nie odbierają mi ani pokoju, ani ufności. Raczej skłaniają mnie do gorącej modlitwy i większej świętości w moim życiu.

Duszy zjednoczonej z Maryją pokusa nie może zakłócić pokoju, a przynajmniej nie na długo, ponieważ walka u Jej boku prowadzi do pewnego zwycięstwa. Pewien młody człowiek pisze:

Moja dusza jest czasami nękana przez pokusę. Mówię: „Matko, poddaję się Tobie. Powiedz mi, co mam robić”. I spokój powraca.

Zdarza się czasem, że ulegamy pokusie i popełniamy grzech powszedni, a może nawet śmiertelny; innym razem jesteśmy niewierni łasce. To oznacza nieporządek, a wszelki nieład prowadzi do utraty pokoju duszy. W takim przypadku, aby go odzyskać, nie powinno się czekać na zwyczajowy dzień spowiedzi; nie powinno się nawet czekać, aż dokonamy wynagrodzenia. Idźmy natychmiast do Jezusa w towarzystwie naszej Matki, z naszą skruchą, ale z pełnym zaufaniem i dajmy Jezusowi potrójną radość, która przywróci nam pokój. Gdy idziemy do Niego z Matką cieszy się, widząc nas w towarzystwie Tej, którą kocha tak bardzo, a którą uczynił Ucieczką grzesznych. Gdy idziemy z naszą skruchą, cieszymy Go pokornym wyznaniem naszej winy. Przypomnijmy sobie radość, jaką sprawili Mu: grzeszna kobieta płacząca u Jego stóp, syn marnotrawny, wyznający swoją niegodność czy dobry łotr na krzyżu. A ponieważ przyznajemy się do win w obecności Maryi, to wyznanie jest bardziej szczere i pokorne, i daje jeszcze więcej radości Jezusowi. I wreszcie, gdy idziemy do Niego z naszą ufnością, pokazujemy Mu, że wierzymy w Jego miłość, że widzimy Jego miłosierdzie, nieskończenie większe od naszej nędzy. Wspomnijmy tu na Jego entuzjazm dla wiary setnika, Kananejki czy jawnogrzesznicy. A ponieważ przychodzimy do Niego z Matką Niebieską, nasza ufność jest jeszcze mocniejsza, dzięki czemu dajemy Zbawicielowi radość szczególnie słodką. Więc, jeśli Go zasmuciliśmy, powinniśmy niezwłocznie powrócić do Niego, aby sprawić Mu potrójną radość, a On wszystko nam przebaczy i wszystko zapomni. Jezus jest zadowolony; my także powinniśmy być szczęśliwi i utwierdzeni w pokoju. Później trzeba tylko skonsultować z Maryją, czy nie powinniśmy dokonać jakiegoś wynagrodzenia, aby przekształcić swój nieszczęsny błąd w „szczęśliwą winę”. Ale nie szukajmy pokoju duszy tylko w myśli o takiej rekompensacie; lecz raczej w rozważaniu miłości Jezusa i Maryi.

Praktyka powracania do Pana Jezusa w towarzystwie Jego Matki, ze skruchą i z ufnością, odnosi skutek za każdym razem, gdy z jakiejkolwiek przyczyny stracimy pokój.

Niektóre dusze nieustannie się niepokoją, ponieważ ciągle żyją w przeświadczeniu, że obraziły Boga. Są one biedne, choć skądinąd być może niezwykle czyste, wielkoduszne i gorliwe. Czy nigdy nie osiągną pokoju? One też powinny pójść do Maryi, i zamiast wiecznie męczyć spowiednika obawami, niech wyznają je przed Matką Niebieską. Ona nauczy ich osądzać własne sumienie, ale nie pod przerażającym widmem grzechu, wymyślonym przez ich bujną wyobraźnię, ale przed nieskończenie kochającym i miłosiernym Jezusem. „Panie Jezu, jeśli Cię uraziłem, przepraszam! Jeśli Cię nie obraziłem, dziękuję! W obu przypadkach, pozostaję Twoim przyjacielem. Z Twoją Matką wierzę, że Twoja miłość do mnie jest większa od mojej niegodziwości. Poddaję się Tobie”. Bez wątpienia, doświadczenia wielu dusz skłoniły św. Ludwika Marię de Montfort do napisania w kilku miejscach swojego Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Maryi, że „ten, kto prawdziwie czci Najświętszą Dziewicę, nie jest… skrupulatny ani bojaźliwy”, ponieważ nawet gdyby był, „ta Matka pięknej miłości usunie z [jego] serca wszelkie wątpliwości i wszelki nieuporządkowany służalczy lęk”[3].

Oto doświadczenie kapłana długo dręczonego wyrzutami sumienia:

Dla osoby skłonnej do skrupulatności największą korzyścią (wynikającą z życia w zjednoczeniu z Maryją) jest większa ufność, mniej psychicznych udręczeń oraz ciągła potrzeba, aby żyć swoją wiarą.

Wśród zajęć i trosk życia, dusza maryjna cieszy się nieustannym pokojem. Oto wyznanie matki, dla której codziennością są problemy związane z wychowaniem dzieci i obowiązkami rodzinnymi:

Cóż to za łaska poznać Matkę Bożą zjednoczoną w każdej chwili z duszą! I jakie siły! Człowiek czuje się prowadzony przez Dobrego Boga i przez Najświętszą Maryję Pannę; rozpraszają się wszystkie niepokoje. Sprawia to Trójca Święta. Mój Boże, obym nie stawiała przeszkód!

We wszystkich niepokojach zwracajmy się natychmiast do Maryi! Ta uwaga ma ogromne znaczenie. Często kusi nas, aby samemu rozważać lub konsultować z innymi powody naszych wewnętrznych kłopotów. Jest to taktyka niestosowna i czysta strata czasu, powodująca pogorszenie samopoczucia. Tylko przed Bogiem można znaleźć pokój, a Maryja jest bezpośrednią drogą prowadzącą do Niego.

A zatem im bardziej dusza jednoczy się z Maryją, tym bardziej odczuwa niemal nieprzerwanie Boży pokój. Gdy Herod szukał nowonarodzonego Króla, aby Go zabić, Jezus spał spokojnie w ramionach Matki zmierzającej do Egiptu. Jest to idealny wzór dla każdej maryjnej duszy, która zawsze spoczywa w pokoju w ramionach swojej Matki.

Źródło: Ojciec Emil Neubert SM, Życie w zjednoczeniu z Maryją. Cor Eorum, Płock 2016

[1] Hb 9, 4.

[2] Flp 4, 7.

[3] L. M. de Montfort, Traktat…, op. cit., nr 109, 215, 264.




Film o objawieniach Matki Bożej w Knock

Film o tytule Hope (dosł. ‘nadzieja’) odtwarza i opisuje wydarzenia z dnia 21 sierpnia 1879 r., kiedy to grupie mieszczan w Knock w hrabstwie Mayo w Irlandii objawili się Najświętszej Maryi Panny, św. Józef, św. Jan Ewangelista, aniołowie oraz Baranek Boży. Film, napisany, wyprodukowana i wyreżyserowana przez Campbella Millera, pokazuje objawienia w szerszym kontekście społecznym i historycznym ówczesnej Irlandii. „Był to czas, gdy Irlandczycy bardzo cierpieli, a ten jeden nadprzyrodzony moment zmienił życie w Irlandii na zawsze, dając Irlandczykom nadzieję i pociechę w jednym z najciemniejszych czasów w naszej historii” – wyjaśnia Miller. W dn. 27 sytycznia br. film po raz pierwszy zostanie pokazany w Watykanie.

Dziś w Knock znajduje się Irlandzkie Sanktuarium Narodowe Matki Bożej z Knock, do którego co roku przybywa ponad milion pielgrzymów.

Źródło: www.thecatholicuniverse.com, www.irishnews.com




Czechy: Odbudowa Maryjnej Kolumny

Szesnastometrowa kolumna z dwumetrową figurą Maryi to XVII-wieczne wotum wdzięczności mieszkańców Pragi za ocalenie miasta przed szwedzką inwazją w 1648 r. Stanęła w samym centrum stolicy, na Placu Staromiejskim. Obalił ją natomiast w 1918 r. tłum antyklerykalnych radykałów, którzy bezpodstawnie widzieli w tej kolumnie symbol habsburskiej dominacji nad Czechami.

Już w 1918 r. podjęto starania o odbudowę zniszczonego zabytku czeskiego baroku. Udaremniła to jednak burzliwa sytuacja polityczna w międzywojennej Czechosłowacji, a następnie wojna i komunizm. Zaraz po aksamitnej rewolucji w 1989 r. zawiązał się oddolny komitet na rzecz odbudowy Maryjnej Kolumny. Zebrano niezbędne fundusze. Niektóre nurty czeskiego społeczeństwa  sprzeciwiały się obecności figury Matki Bożej na Placu Staromiejskim. Ostry spór trwał kilka lat. Do jego przezwyciężenia skutecznie przyczynił się prymas Czech kard. Dominik Duka.

Źródło: www.niedziela.pl