1

Bp Milewski: Maryja Niepokalana to kobieta ciszy i czynu

Na zakończenie oktawy ku czci Maryi Niepokalanej, w dn. 15 grudnia br., Biskup Diecezji Płockiej Mirosław Milewski przypomniał, że przez osiem ostatnich dni wierni spotykali się przed obrazem Maryi – Ocaleniem Ludu Bożego w Sanktuarium Matki Bożej Niepokalanej Przewodniczki w Przasnyszu.

Biskup zwrócił uwagę, że Maryja jest „kobietą ciszy”. Najważniejsze decyzje w swoim życiu podejmowała w milczeniu, w zadumie, w ciszy. Gdy przyszedł do niej Archanioł Gabriel, gdy musiała zadeklarować, czy będzie Matką Boga, nie ogłaszała tego po rynkach, nie pytała psychologów czy terapeutów, nie szła do astronoma, lecz „rozważała te sprawy w swoim sercu” (por. Łk 2,19). Maryja potrzebowała ciszy, aby odpowiedzieć Bogu.

– Maryja Niepokalana to nie tylko kobieta ciszy – to także kobieta czynu. To kobieta niezwykle odważna, silna siłą, której źródłem jest pokora i zaufanie Bogu. Ona podejmowała odważne decyzje, które w czasach, gdy żyła, wydawały się kulturowo niepojęte. Pozostaje dla nas „wojowniczką Boga”. Stojąc pod Krzyżem Swego Syna dała wzór czynu heroicznego, którego skali nie sposób określić – zaakcentował kaznodzieja.

Bp Milewski nauczał wreszcie, że Maryja na zakończenie oktawy wzywa do religijnej mobilizacji, duchowych czynów, godnego przeżycia ostatnich dni Adwentu i zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Obecnie bardzo potrzeba „chrześcijan czystego serca, pięknych duchowo, szukających świata ewangelicznych wartości”.

W uroczystości ku czci Matki Bożej Niepokalanie Poczętej w Przasnyszu licznie uczestniczyli parafianie i mieszkańcy Przasnysza, ojcowie pasjoniści i siostry zakonne. Gospodarzem spotkania był. o. Wiesław Wiśniewski CP, przeor klasztoru i proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Przasnyszu.

W Sanktuarium Matki Bożej Niepokalanej Przewodniczki w Przasnyszu, którym opiekują się ojcowie pasjoniści, od około 400 lat czci się Matkę Bożą, są tam też uroczyście odprawiane nieszpory w oktawie uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Słynący łaskami obraz Matki Bożej Niepokalanej Przewodniczki w 1605 r. ufundował Paweł Kostka, rodzony brat św. Stanisława Kostki. Jest on kopią obrazu Salus Populi Romani (Ocalenie Ludu Rzymskiego) – obrazu z rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej. W 1977 r. przasnyski obraz koronował ówczesny biskup płocki Bogdan Sikorski.

Źródło: www.niedziela.pl




Maryja udziela prawdziwej mądrości

ks. Kazimierz Riedl

Błogosławiony Albert Wielki niech zaświadczy, że Najśw. Panna Maryja udziela prawdziwej mądrości. W młodziutkim wieku wstąpił ten święty do zakonu św. Dominika, sławnego z głębokiej nauki i gorliwości o Chwałę Bożą i cześć Maryi. Był jednak bardzo tępego pojęcia, tak że współuczniowie jego naśmiewali się z niego. Nie mógł Albert długo jako nieutwierdzony jeszcze w pokorze, znieść takiego upokorzenia i już zamyślał wystąpić z zakonu. Myślą tą zajęty położył się na spoczynek. I miał dziwne widzenie. Oto zdawało się Albertowi, że przez mur klasztorny chce przeskoczyć i porzucić życie zakonne. Ale oto na murze ujrzał cztery dziewice przedziwnej piękności, a jedną z nich świetniejszą nad trzy inne. Gdy już był na szczycie muru, strąciła go jedna z owych dziewic; co gdy się i drugi raz powtórzyło, a on jednak koniecznie chciał mur przeskoczyć, wtedy trzecia z dziewic radziła mu, aby się udał do tej czwartej Pani, która jest Najświętsza Bogarodzicą, jeśli ma jaką prośbę, a Ona go wysłucha. Więc on z pokorą przypada do stóp Maryi, a Ona go pyta, dlaczego chce puścić klasztor? On zaś odpowiadając, wyznał całą prawdę i prosił Maryję o dar mądrości.

— Jakiej nauce, czy w boskiej czy w ludzkiej chcesz się odznaczyć? – zapytała Maryja.

On zaś odpowiedział, że w filozofii. Przyrzekła mu to Najświętsza Panna, ale pod tym warunkiem, że na trzy lata przed śmiercią wszystko zapomni – Abyś – mówiła – wiedział, żeś tę mądrość nie przez twą pilność i pracę, ale z mej łaski otrzymał.

Przystał na ten warunek Albert i podziękowawszy, wrócił do klasztoru. Widzenie znikło, ale na dowód, że to nie było senne marzenie, ale prawdziwe zjawienie, Albert, który dotychczas najprostszych rzeczy filozoficznych nie pojmował, odmienił się do niepoznania; pojmował i rozumiał najtrudniejsze kwestie, tak, że współuczniowie wydziwić się nie mogli, że ten Albert tak nie pojętny, tak ogromne czyni postępy.

Wkrótce też został doktorem i profesorem filozofii; tysiące uczniów gromadziło się wkoło niego, by tak sławnego nauczyciela mogli usłyszeć. Do tych jego uczniów należał także św. Tomasz z Akwinu, anielskim doktorem nazwany. Oświeciwszy cały ówczesny uczony świat chrześcijański swą nauką, pozostawił po sobie Albert wielką liczbę bardzo uczonych dzieł, które sam napisał.

Gdy już się zestarzał, a siwy włos pokrywał mu sędziwą głowę, razu jednego, gdy w sali wykładowej, przepełnionej słuchaczami, wśród natężonej tychże uwagi z całym zasobem swej uczoności wyjaśniał najtrudniejsze kwestie — nagle zamilkł; słowa mu na ustach zamarły, a on nie był w stanie ani jednego słówka wypowiedzieć; wszystko zapomniał tak jakby nic przedtem nie był wiedział. Po chwili głębokiego milczenia opowiedział słuchaczom w rzewnych słowach, że całą swą naukę otrzymał w darze od N. Panny z tym warunkiem, że na trzy lata przed śmiercią wszystko zapomni. Potem pożegnał się z swoimi słuchaczami, a oni z płaczem odprowadzili go do celi zakonnej, gdzie trzy lata spędził na modlitwie i pokucie, w pokorze i miłości Jezusa i Maryi, i zasłużył sobie na oglądanie niestworzonej Mądrości, samego Jezusa Chrystusa.

Proś i ty Najświętszą Pannę o prawdziwą mądrość; bo i ty choćbyś był prostaczkiem i nieuczonym, możesz być prawdziwie mądrym, jeżeli tylko dobrze poznasz cel twego życia i marność tego świata, jeśli poznasz Boga i Jego nieskończoną miłość ku ludziom.

Źródło: Kazimierz Riedl, Oto Matka twoja. Wydawnictwo Matris, Warszawa 2019.

Ilustracja: Modląca się Maryja Panna, spoglądająca w dół, Guido Reni, Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication.




Matka Boża Kodeńska w Legnicy

W piątkowy wieczór 13 grudnia w parafii pw. św. Józefa Opiekuna Zbawiciela w Legnicy rozpoczęła się peregrynacja obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Wniesiony w uroczystej procesji obraz przekroczył progi świątyni i będzie w niej dostępny dla wiernych do 15 grudnia.

– Mszą św. rozpoczynamy wyjątkowy czas – powiedział na początku swojej homilii o. Marcin Szwarc OMI, który wraz z innym Misjonarzem Oblatem o. Adamem Makarewiczem OMI przybył do legnickiej parafii wraz z wizerunkiem Matki Bożej Kodeńskiej.

– Chcemy się spotkać przede wszystkim z Maryją, która jest naszą Mamą. W tym świętym wizerunku daje nam Ona doświadczyć nie tylko swojej obecności, ale także miłości i troski, jakimi otacza swoje dzieci – kontynuował kapłan. Duchowny przytoczył m.in. historię mężczyzny, który pokonał rowerem 80 km, by przed obrazem Matki Bożej w Kodniu złożyć śluby abstynencji. Kiedy po 20 latach powrócił do nałogu, wizerunek Matki Bożej odwiedził akurat jego parafię… – Niektórzy powiedzieliby, że to przypadek, ale dla mnie jest to widoczny znak tego, że Matka Boża troszczy się o swoje dzieci – mówił zakonnik.

Misjonarz podkreślił, że obraz, przed który przybyli legniccy wierni, stanowi replikę – To oczywiście nie jest oryginał. Ten bowiem znajduje się w bazylice w Kodniu i nie może jej opuścić. Chcę jednak podkreślić, że kopia, którą mamy przed sobą, też jest wyjątkowa. Powstała w 1977 r., a modlił się przed nią sam Karol Wojtyła, który jako kardynał przybył do Kodnia świętować 50. rocznicę powrotu wizerunku Maryi do tamtejszego sanktuarium – powiedział o. M. Szwarc. – Ona jest tutaj pośród was po to, byście mogli doświadczyć Jej bliskości – dodał.

Źródło: legnica.gosc.pl




Meksyk: Uroczystości Matki Bożej z Guadalupe

Każdego roku w dn. 11 i 12 grudnia setki tysięcy pielgrzymów udają się do sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe w Des Plaines, aby oddać Jej cześć. Obchody przyciągają ponad milion ludzi każdego roku, ale aż 300 000 pielgrzymuje w tych dniach, pamiętając noc, gdy, jak wierzą, Maryja ukazała się młodemu chłopcu w Meksyku w 1531 roku. Czciciele przynoszą kwiaty i świece, aby w modlitwie podziękować Jej za otrzymane łaski. Znoszą zimno, niektórzy przemierzają kilometrami, niektórzy przychodzą na kolanach.

„Mamy syna specjalnej troski, dlatego co roku dziękujemy za to, że jest z nami. Za jego zdrowie” – mówi Fabiola Arzate. Maria i Gabriel Hernandez byli w świątyni w listopadzie, kiedy żona miała skurcze, zanim urodziła swoje pierwsze dziecko. „Powiedziałam Dziewicy Maryi: „Proszę, pozwól mi urodzić” – powiedziała Maria. „Tak właśnie zrobiła.” W środę przybył z nimi dwutygodniowy Jakub, szczęśliwy i zdrowy. Jego rodzice są wdzięczni.

„Wszystkie wyrazy wiary, które widzicie, dzieją się w duszy, więc jest to niewiarygodnie piękna, piękna uroczystość” – powiedział ojciec Esequiel Sanchez, kapłan w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe. Ojciec Sanchez uważa, że ​​Dziewica Maryja uratowała go i 100 innych pasażerów, gdy ich samolot rozbił się po starcie w Durango w Meksyku w sierpniu ubiegłego roku. „Zawsze mówię ludziom, że Bóg chciał mnie zabrać, ale Matka Boża powiedziała: Poczekajcie, on pracuje dla mnie”, wyznaje ojciec Esequiel Sanchez. „Każdego dnia dziękuję Bogu, ponieważ wierzę w cuda. ​​Jeden sam przeżyłem”.

Źródło: abc7chicago.com




Niepokalane Poczęcie

Réné-Maria La Broise

U wszystkich innych, którzy się rodzą z Adama, według zwyczajnych praw, natura zaczyna swoje istnienie w takim stanie, do jakiego doprowadził ją pierwszy człowiek, kiedy przez swe nieposłuszeństwo oderwał ją od Boga. Przychodzi więc na świat pozbawiona łaski, a brak tej doskonałości, wymagany wszakże przez jej nadprzyrodzone przeznaczenie, jest skazą, która ją plami. Dopiero później na chrzcie wkracza Chrystusowa łaska odkupienia; ona maże winę, wlewając łaskę poświęcającą do duszy; ona wszczepia do bożej rodziny latorośl rodziny ludzkiej.

U Maryi zaś nigdy nie brakowało darów nadprzyrodzonych, nigdy nie było zmazy, nigdy oddalenia od Boga. Od pierwszej chwili łaska zdobi i napełnia jej duszę. Jeżeli i Maryja musi być odkupiona, ponieważ jak inne dzieci pochodzi także z rodu Adama, łaska odkupienia zlewa się na nią w sposób zupełnie odmienny, albowiem zamiast naprawiać w niej zło, chroni ją od niego, zamiast dźwigać z ogólnego upadku, nie dozwala jej znaleźć się w liczbie winnych, ale od pierwszej chwili podnosi ją do godności dzieci bożych.

Ten jedyny w swoim rodzaju sposób odkupienia, to odwrócenie zwykłego stosunku natury i łaski, zwiastuje Tę, która ma wejść w zupełnie wyjątkowy i jedyny stosunek z Twórcą łaski i odkupienia. Istotnie, Niepokalane Poczęcie Maryi łączy się ściśle ze wszystkimi jej przywilejami i to właśnie czyni tę tajemnicę tak chwalebną dla Najśw. Panny. Jeżeli Bóg wprowadza Maryję na świat z taką pełnią niewinności i świętości, to dlatego, że naprzód już widzi ją w tej roli, do której ją przeznacza i przygotowuje jego odwieczna miłość.

Poczęcie bez zmazy to niezrównana czystość przynależna Matce Boga. Ponieważ ma nosić, karmić, na rękach swych piastować Słowo wcielone, do którego mówić będzie „mój Synu”, dlatego nie może nawet przelotnie być odwróconą od Boga, stać pod sztandarem szatana. Ponieważ wszystkie jej członki, wszystkie zmysły i cała jej istota przeznaczona jest na usługi Jezusa, nie może czuć żadnej z tych skłonności ziemskich, które, w zwykłym porządku rzeczy, płyną z grzechu pierworodnego. Bezwzględna niewinność musi stworzyć w niej bezwzględną harmonię i od pierwszej chwili kierować ją do Tego, który jest racją jej istnienia.

Przeznaczona do tego, ażeby ofiarować Jezusa na zbawienie świata i żeby z nim złożyć siebie samą w mistycznej ofierze, musi na wzór Najwyższego Kapłana być „niepokalaną, odłączoną od grzeszników” (Hbr 7, 26), a jako żertwa godna Boga nie mieć grzechu ani zmazy. Wywyższona ponad wszystkie chóry anielskie, będzie tak przez swą czystość, jak i przez swoje dostojeństwo, królową czystych duchów.

Poczęcie bez zmazy pierworodnej oznacza pełne zwycięstwo Matki Bożej. “Syn jej ma zetrzeć w proch i pył tyranię szatana i grzechu, Maryja będzie mu w tym dziele pomocną. Odkupiona przez Syna, będzie z nim współdziałać w odkupieniu świata; będzie zawsze blisko niego tak podczas walki, jak i w czasie triumfu. Bóg chce, żeby Maryja od początku swego istnienia zajmowała to zaszczytne stanowisko, do którego jej przyszłe wolne czyny dadzą jej nowe prawa. Przez to, że ją oświecił jasnością swoją i ożywił łaską swoją od tej pierwszej chwili życia, w której wszyscy inni są pogrążeni w ciemnościach śmierci, przez to odłączył ją od reszty odkupionych, odosobnił i postawił ją na odrębnych prawach. Dając jej zwycięstwo nad tym grzechem, który jest grzechem pierwszej pary ludzkiej, przeciwstawia ją Ewie grzesznicy, poświęca ją na nową Ewę i stawia ją przy boku nowego Adama. Tak złączona ze swym Synem „węzłem bardzo ścisłym i nierozerwalnym, z nim i przez niego prowadzić będzie odwieczną walkę przeciw wężowi jadowitemu, a odnosząc pełne zwycięstwo, zmiażdży głowę jego niepokalaną stopą swoją” (1).

Poczęcie bez zmazy oznacza pełność łaski, właściwą Matce Boga. Przyjdzie czas, że w łonie swoim nosić będzie samo źródło wszystkich dóbr nadprzyrodzonych; wtedy Maryja stanie się łożyskiem, którym te dobra popłyną na wszelkie stworzenie; jej boskie macierzyństwo uczyni ją równocześnie matką wszystkich sprawiedliwych i całego Kościoła świętych. Oto dlaczego już teraz, w pierwszej chwili jej życia, trzeba było, żeby otrzymała łaskę zbawienia w sposób wyłącznie jej właściwy; w tym momencie, w którym życia nadprzyrodzonego brak wszystkim, ona już w nie obfituje; przez swą niepokalaną piękność jest już wzorem oblubienicy, „nie mającej zmazy ani zmarszczki” (Efez 5, 27). Będąc pierworodną wśród odkupionych i pierwszą między przybranymi dziećmi Boga (2), wchłania niejako w siebie całą zbawczą i uświęcającą potęgę Zbawiciela.

Ta, której oczekujemy, jest oblubienicą, a jej związek ma pojednać dwa królestwa; naprzeciw niej, aż do granicy, król śle poselstwo z iście książęcymi dary. Aniołowie widzą przygotowane dla niej boskie klejnoty; już wznosi się „promień dymu z wonnych rzeczy, mirry i kadzidła” (3); poza orszakiem, który się zbliża, przeczuwają Króla pokoju, który przyjdzie, ażeby ziemię połączyć z niebem. Niebawem ukaże się oblubienica, niebawem zabrzmi jej radosna pieśń: „Weseląc się będę się weseliła w Panu, rozraduje się dusza moja w Bogu moim, iż mię oblekł w szaty zbawienia i ubiorem sprawiedliwości odział mnie, jako oblubienicę ubraną klejnotami” (4).

Źródło: La Broise, Réné-Maria, Najświętsza Maryja Panna, Wydawnictwo Księży Jezuitów Kraków 1934 [imprimatur, 4 maja 1934, bp Adam Stefan; język uwspółcześniono]

Przypisy

  1. Pius IX, bulla Ineffabilis Deus (1854)
  2. To właściwy tytuł Maili, gdyż Chrystus nawet jako człowiek nie może być żadną miarą synem przybranym.
  3. Pnp 3, 6. Zobacz scenę opisaną w wersach 6-11.
  4. Introit z mszy na Niepokalane Poczęcie (wzięty z Izajasza 61, 10).



Relikwie bł. Ojca Chaminade przybywają do Polski

W niedzielę 8 grudnia do kościoła Matki Bożej Częstochowskiej w podwarszawskim Piastowie zostaną uroczyście wprowadzone relikwie bł. Wilhelma Józefa Chaminada, założyciela Rodziny Marianistów, wielkiego apostoła maryjnego Francji, który w 1800 r. reaktywował francuskie Sodalicje Mariańskie. Marianistą był Ojciec Emil Neubert, autor poczytnych książek o tematyce maryjnej.

Bł. Józef Chaminade (1761-1850), zmuszony do opuszczenia swej ojczyzny z powodu prześladowań Rewolucji Francuskiej trzy lata spędził w Hiszpanii w Saragossie, gdzie w sanktuarium Matki Bożej na Kolumnie otrzymał światło dotyczące jego misji w Kościele. Nie tylko był założycielem marianistów (Towarzystwo Maryi) i marianistek (Córki Niepokalanej Maryi), ale również wielkim apostołem Francji i to on właśnie reaktywował francuskie Sodalicje Mariańskie w 1800 r. Będąc wspólnotami ludzi świeckich miały one przede wszystkim odnowić życie chrześcijańskie we Francji w nowych warunkach po Rewolucji Francuskiej. Dopiero na fundamentach tej inicjatywy powstały oba zgromadzenia zakonne: marianistów i marianistek.

Źródło: ekai.pl




Modlitwa Papieża do Maryi Niepokalanej

Jak co roku 8 grudnia – w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny – papież Franciszek udał się pod figurę Matki Bożej na Placu Hiszpańskim w Rzymie, składając tam kwiaty i odmawiając specjalną, ułożoną przez siebie modlitwę. Prosił w niej Maryję, aby uwolniła swe duchowe dzieci od zła i przypominała, że jesteśmy dziećmi Boga – Ojca przeogromnej miłości.

Przed przybyciem na Plac Hiszpański papież udał się najpierw do bazyliki Matki Bożej Większej na modlitwę przed znajdującym się tam wizerunkiem Maryi – “Salus Populi Romani” (Zbawienie Ludu Rzymskiego). Bezpośrednio stamtąd przyjechał samochodem przed posąg Maryi Niepokalanej, gdzie odprawiono krótkie nabożeństwo ku Jej czci. Rozpoczął ją śpiew Litanii Loretańskiej, po czym Ojciec Święty odmówił modlitwę, której polski tekst podajemy poniżej:

Modlitwa do Maryi Niepokalanej – 8 grudnia 2019 r.

Maryjo Niepokalana,

Po raz kolejny gromadzimy się wokół Ciebie.

Im dłużej idziemy przez życie

tym bardziej wzrasta nasza wdzięczność wobec Boga

że dał nam, grzesznikom, za matkę,

Ciebie, Niepokalaną.

Pośród wszystkich ludzi tylko Ty jesteś

zachowana od grzechu, jako Matka Jezusa

Baranka Bożego, który gładzi grzech świata.

Ale ten Twój wyjątkowy przywilej

Został Ci dany dla dobra nas wszystkich, Twoich dzieci.

Patrząc bowiem na Ciebie, widzimy zwycięstwo Chrystusa,

Zwycięstwo Bożej miłości nad złem:

Tam, gdzie wzmógł się grzech, to znaczy w ludzkim sercu,

Tam jeszcze obficiej rozlała się łaska,

przez łagodną moc Krwi Jezusa.

Ty, Matko, przypominasz nam, że owszem, jesteśmy grzesznikami,

ale nie jesteśmy już niewolnikami grzechu!

Twój Syn przez swoją Ofiarę

Skruszył panowanie zła, zwyciężył świat.

Mówi o tym wszystkim pokoleniom Twoje serce

Przejrzyste jak niebo, gdzie wiatr rozproszył wszelką chmurę.

W ten sposób przypominasz nam, że to nie to samo jest

Bycie grzesznikami i bycie zepsutymi: jest całkiem inaczej.

Upadek to jedno, ale potem żałując i wyznając go

Trzeba powstać przy pomocy Bożego miłosierdzia.

Czym innym jest obłudne współistnienie ze złem,

zepsucie serca, które na zewnątrz jawi się nieskazitelne,

ale w środku jest pełne złych zamiarów i nikczemnego egoizmu.

Twoja jaśniejąca czystość przywołuje nas do szczerości,

do przejrzystości, do prostoty.

Jakże bardzo potrzebujemy wyzwolenia

od zepsucia serca, będącego najpoważniejszym zagrożeniem!

Wydaje nam się to niemożliwe, jesteśmy tak przyzwyczajeni,

A tymczasem jest to w zasięgu ręki. Wystarczy wznieść spojrzenie

na Twój macierzyński uśmiech, na Twoje dziewicze piękno,

by ponownie poczuć, że jesteśmy stworzeni nie do zła,

lecz dla dobra, dla miłości, dla Boga!

Dlatego, Dziewico Maryjo,

Powierzam Ci dzisiaj tych wszystkich, którzy w tym mieście

i na całym świecie są uciskani nieufnością,

przygnębieniem z powodu grzechu;

tych, którzy myślą, że dla nich nie ma już nadziei,

że zbyt wiele jest ich win i są one zbyt wielkie,

i że Bóg nie ma czasu, by go z nimi tracić.

Powierzam ich Tobie, bo jesteś nie tylko Matką

i jako taka nigdy nie przestajesz miłować swych dzieci,

ale jesteś także Niepokalana, pełna łaski,

i możesz aż po najgłębsze ciemności odzwierciedlać

promień światła Chrystusa Zmartwychwstałego.

On i tylko On zrywa kajdany zła,

Wyzwala z najbardziej nieustępliwych uzależnień,

Uwalnia z najbardziej zbrodniczych więzi,

Łagodzi serca najbardziej zatwardziałe.

A jeśli dzieje się to w ludziach,

To jakże zmienia się oblicze miasta!

W małych gestach i w wielkich decyzjach

błędne koła stają się stopniowo uczciwymi,

lepsza staje się jakość życia

a klimat społeczny bardziej zdatny, aby nim oddychać.

Dziękujemy Ci, Niepokalana Matko,

Że nam przypominasz, iż ze względu na miłość Jezusa Chrystusa

nie jesteśmy już niewolnikami grzechu,

ale wolnymi, wolnymi, by miłować, by kochać się nawzajem,

by pomagać sobie jak bracia, nawet różnym od nas.

Dziękujemy, bo swoją czystością zachęcasz nas,

Byśmy wstydzili się nie dobra, lecz zła;

Pomóż nam chronić się przed złem,

Które podstępem przyciąga nas ku sobie spiralami śmierci;

daj nam słodką pamięć, że jesteśmy dziećmi Boga,

Ojca przeogromnej dobroci,

odwiecznego źródła życia, piękna i miłości. Amen.

Zwyczaj składania kwiatów i odmawiania specjalnej modlitwy przez papieży u stóp pomnika Maryi Niepokalanej 8 grudnia każdego roku wprowadził w 1953 r. Pius XII.

Źródło: www.niedziela.pl




Pośrednictwo Najświętszej Maryi Panny i jego źródło cz. 2

o. Czesław Lacrampe OP

Będzie Ona tedy Matką Boga i Matką ludzi, czego, ma się rozumieć, zasłużyć sobie w ścisłym  znaczeniu — ex condigno — w żaden sposób nie mogła. W tym celu uzyska już naprzód, jako owoc per anticipationem swego przyszłego przeznaczenia uwolnienie od grzechu pierworodnego i wszelkiej pożądliwości, będącej jego następstwem, i to uzyska je od pierwszej chwili swego poczęcia tak, iż od początku swego istnienia będzie pełna łaski. W momencie, który Jej został przeznaczony, zjawi się na świecie, ozdobiona przez samego Boga wszelkimi darami natury i łaski, przygotowana i obficie wyposażona do Boskich swych zaślubin, mających nastąpić między Nią a Synem, którego ma się stać Matką, wreszcie między Nią a Duchem Św., którego tchnieniu będzie zawdzięczać obie te godności, i Oblubienicy i Matki (86).

Tak się przedstawia plan Boży czyli, innymi słowy, ordo intentionis. Zobaczmy teraz, jak się przedstawia jego urzeczywistnienie — czyli ordo executionis,— w jaki sposób Maryja wchodzi w posiadanie tych praw, które są związane z Jej pośrednictwem.

Rola Jej zaczyna się od tego, że pośredniczy między Bogiem a Mesjaszem. Jaki jest własny Jej udział czynny w tej pierwszej funkcji?

Zacznijmy od zwrócenia uwagi na to, że skoro Maryja została niejako uprzedzona przez łaskę tak, iż otrzymała swe istnienie wraz z tym wszystkim, co Ją czyniło miłą Bogu i zdolną ponad wszystkie stworzenia do czynów o wartości zasługi, wolno przeto powiedzieć, że w porządku chronologicznym Jej zasługi wyprzedziły zasługi Chrystusa.

Ma się rozumieć, że ściśle mówiąc, Maryja nie mogła w żaden sposób czy to de condigno czy de congruo zasłużyć sobie ani na przywilej Niepokalanego Poczęcia, ani na to pierwsze uświęcenie, które od pierwszej chwili istnienia dało Jej pełnię łask, ani na zaszczytną godność boskiego macierzyństwa i tego drugiego uświęcenia, jeszcze wyższego, które przepełniło Jej duszę i całą Jej istotę z chwilą, kiedy Słowo Boże stało się ciałem w Jej łonie i podniosło Ją poniekąd do poziomu Bożego, ani w ogóle tego wszystkiego, co zawiera w sobie Wcielenie Syna Bożego.

Wszystkiego tego Bóg dokonał podobnie, jak i zamierzył, całkowicie dobrowolnie i najzupełniej darmo, niczym do tego nie zniewolony.

Ale skoro raz na zawsze ustalimy ten całkiem darmowy charakter łask i prerogatyw Maryi, to musimy następnie uznać, że i Ona sama od pierwszej chwili, kiedy zaczęła używać swego rozumu i wolności (87) każdym ze swych czynów, nawet najmniejszym, ale popełnionym z największą doskonałością, wzmagała jeszcze swą świętość. Pod wpływem niezmierzonej miłości, która przepełniała Jej duszę, zasługa Jej rosła w każdym momencie, powiększając się bez przerwy, wzmagając się proporcjonalnie do wysiłku woli, przenikniętej miłością. W ten sposób z jednej strony otrzymywała coraz więcej łaski, aby móc zwiększać swe zasługi, a zwiększając te ostatnie, zdobywała sobie coraz większe prawo do wzrostu łaski. Jeśli przyjmiemy, jak chcą niektórzy teologowie, że „łaski Maryi od pierwszej chwili przewyższały łaski wszystkich aniołów i ludzi razem wziętych” (88), to wyniknie z tego, że do ostatniego tchnienia, które wydała na ziemi i które ten postęp łask zakończyło, powstała nie dająca się obliczyć i nawet pomyśleć suma łask i zasług.

Możemy tedy śmiało mówić o zasługach Maryi; mogła Ona, choćby tylko de congruo, zasługiwać na łaski, podobnie jak i o świętych patriarchach Starego Testamentu mówi się, że mocą swych świętych pożądań i wytrwałością w modłach przyśpieszyli chwilę przybycia Mesjasza (89). I o Niej też możemy powiedzieć, że wiernym współdziałaniem z łaskami, otrzymanymi i pomnożonymi tą wiernością, zasłużyła nie na wykonanie dekretu o Wcieleniu Słowa Bożego, ale na to, aby to Słowo Boże w Jej przeczystym łonie przybrało postać ludzką (90). W tym to sensie tradycja do Niej stosuje ten wiersz Ps. 44, 10: „Et concupiscet Rex decorem tlllim” (91), a Kościół wzywa Ją, jako królową nieba, aby się radowała, gdyż ten, którego zasłużyła nosić w swym łonie, zmartwychwstał — quem meruisti portare — surrexit.

Oto jednak zbliża się godzina, kiedy Bóg zażąda od Maryi uroczystego aktu, przez który otrzyma wszystkie prawa Pośredniczki. Ponieważ mają być zawarte zaślubiny duchowe między Synem Bożym a ludzkością, którą Maryja przedstawia, przeto koniecznym jest z Jej strony przyzwolenie, i w chwili, kiedy je da, nastąpi Wcielenie. Bóg chce poniekąd postępować z Nią, jak równy z równą; jak wina została dokonana dobrowolnym czynem, tak i odkupienie ma być przyjęte i dokonane w sposób dobrowolny (92). Chodzi o to, aby zbawienie świata zostało dokonane przy czynnym współudziale ludzkości z Bogiem, który, ma się rozumieć, i na całą inicjatywę tej wielkiej sprawy.

Scena Zwiastowania zawiera w sobie wszystkie rysy mesjanicznych zapowiedzi. zawartych w Objawieniu, zapomnianych przez ogół Żydów, ale przechowanych i ujętych w jedną świetlaną całość w pełnym mieści sercu Maryi. Anioł — podobnie jak szatan w pierwszej scenie w raju — proponuje Jej wielkie dzieło do dokonania i w imieniu Boga czeka na przyzwolenie, które by było owocem rozumnego zastanowienia i całkowicie dobrowolnym. Maryja jeden tylko warunek wysuwa, a mianowicie, że zachowa swe dziewictwo, wie bowiem, że zapowiedziany Emanuel ma się z dziewicy narodzić. Nie jest to więc z Jej strony ani niewiadomością, ani wahaniem się, ale raczej zapytaniem o znak, po którym by mogła poznać pochodzenie wezwania. Usłyszawszy odpowiedź Anioła, zawierającą ten znak i, objąwszy jednym rzutem oka przerażające w swej niezmierzonej wielkości dzieło, które od Jej przyzwolenia zależy, odpowiada z całą prostotą: „Oto ja służebnica Pana mego, niech mi się stanie wedle słowa twego”. W tej samej chwili w Jej dziewiczym łonie Słowo stało się ciałem!

W ten sposób Maryja weszła w posiadanie swej roli Pośredniczki i zjednoczyła się z boskim Odkupicielem, z którym nic już Jej nie rozdzieli. Od tej chwili o niczym już nie wie i niczego nie chce, jak tylko żyć dla Niego i dla dzieła, które dzięki Niej przyszedł dokonać na świecie. Podobnie jak On i wraz z Nim pragnie ona zasłużyć, aby móc, o ile to w Jej mocy leży, współdziałać w zbawieniu tych, do których On został posłany.

Jasnym jest, że zasługa łask, które Jej są osobiste i które wciąż powiększają wartość Jej czynów w oczach Bożych, jest zasługą w ścisłym  słowa tego znaczeniu czyli de condigno. Natomiast te zasługi, które przez doskonałość swej miłości i świętość swych uczynków zdobywa w łączności z myślą i wolą swego boskiego Syna dla zbawienia ludzi, te nie mogą mieć tak ścisłego charakteru i są zasługami de congruo. W samej rzeczy jeden tylko Chrystus, jako Głowa rodu ludzkiego i jedyne powszechne źródło zbawienia, a jednocześnie jedyny Pośrednik mógł na mocy ścisłego prawa — de condigno — zdobywać zasługi dla ludzkości (93).

Co za cudowna równorzędność! Podobnie jak Ewa nie mogła ani sama, ani głównie spowodować upadku całego swego potomstwa, a tylko współdziałała w grzechu w łączności z pierwszą głową rodu ludzkiego, tak samo i Maryja nie byłaby w stanie ani sama, ani jako główna przyczyna odkupić ludzkości, mogła jednak czynnie wziąć w tym odkupieniu udział w łączności z Tym, który był drugą powszechną Głową rodu ludzkości, i mocą Jego zasług. A jednak zasługi Jej nie są bynajmniej fikcją, ale czymś aż nadto rzeczywistym. Podobnie, jak zasługi Chrystusa i łącznie z nimi, zasługi Maryi dochodzą do szczytu doskonałości przez wielkoduszność, z jaką przyjmuje Ona ofiarę, i dzięki temu Jej pośrednictwo, podobnie jak pośrednictwo Jezusowe, ma w sobie moc zadośćuczynienia, wyzwolenia i naprawienia zburzonego porządku. Bo przecież ofiara Maryi, podobnie jak i Jezusa, zaczęta w chwili Wcielenia, nie ustanie ani na chwilę aż do Golgoty. Na znak tej przyszłej i ostatecznej ofiary, która ma zastąpić całopalne ofiary Starego Testamentu, tak nieskuteczne same przez się, składa Ona w ofierze ciało swego boskiego Syna już w czasie obrzędu obrzezania (94). Słowa starca Symeona i prorokini Anny wyrażają głośno to, co Maryja wie w głębi swej duszy, a mianowicie, że to małe dzieciątko jest ofiarą złożoną za grzechy, że jest ono tym Zbawicielem, położonym na znak, któremu się sprzeciwiać będą, że zostanie On zabity jako ofiara, że wreszcie ten sam miecz ofiarny przebije i Jej macierzyńskie serce (95). Oto pierwszy krok na drodze całopalnej ofiary.

A oto ostatni. Chrystus powoli wchodzi na Golgotę; sam wydał się dobrowolnie w ręce swych oprawców, poddał się bez oporu niesłychanym ich katuszom, ich pośmiewisku, pogardzie, bluźnierstwu, biczowaniu, plwocinom, cierniom, wreszcie gwoździom, krzyżowi i lancy: wszystko to przyjął dobrowolnie „quia ipse voluit”. Straszna to chwila nawet dla Jego natury ludzkiej, a jednak chwila radosna, gdyż to, co jest tak wstrętne niższym sferom Jego woli, dla wszystkich jej sfer duchowych, dla niezmierzonej Jego miłości Boga, jest od dawna przedmiotem gorącego oczekiwania, pożądania, to też i teraz zostaje przyjęte z radością.

Spójrzmy teraz na Maryję. W milczeniu, jak przystało na istotę, która w tej tragedii odgrywa drugorzędną rolę i która cała pogrążona jest w cierpieniu, bierze Ona jednak rzeczywisty udział w męce Syna i krok w krok idzie za Nim na Golgotę. W tej najważniejszej dla świata chwili Maryja odnawia całkiem dobrowolnie swe pierwsze przyzwolenie, dane w chwili Zwiastowania. Tekst ewangeliczny z powściągliwością, odpowiadającą powadze sceny, zaznacza tylko w kilku słowach pełną szlachetności, bohaterstwa i mocy ducha postawę Maryi: „I stała pod krzyżem Jezusa Matka Jego” (96). Nie zapominajmy, że jest ona niewiastą, że jest matką, że przywilej Niepokalanego Poczęcia nie wyzwolił Jej z prawa, które jako karę za grzech nałożyło cierpienie, a rola Współodkupicielki tym bardziej Ją temu prawu poddała — i spróbujmy zmierzyć otchłań niezgłębioną bólu, który zniosła w tych chwilach Matka Najświętsza. I bynajmniej nie należy sobie wyobrażać spazmów lub omdleń, które dowodzą zawsze niemocy słabej natury ludzkiej, niemocy fizycznej, a nieraz i duchowej, i które przerywają choć na chwilę ostrą świadomość bólu (97). Nic z tego u Maryi. Wyczerpana do ostateczności, odczuwająca swymi nerwami każdy ból Chrystusa, z przebitym sercem na widok straszliwej ofiary, ponoszonej przez Niego, nieskończenie smutna w duszy wobec tego morza złości, które widzi wśród ludzi i to nawet najlepszych, i wobec ich niewdzięczności względem Jej Syna i względem Boga, z miłości do którego On sam siebie składa w ofierze — Maryja u stóp krzyża stoi.

Jakże często tradycja, komentując te słowa, stawiała sobie pytanie: dlaczego? Oto, aby zjednoczyć swą dobrowolną ofiarę z ofiarą Boga Ojca, który nie przebacza własnemu Synowi, lecz wydaje Go na śmierć. I Maryja ofiarowuje Go na śmierć (98), gotowa sama dokonać tej ofiary, gdyby kaci zawiedli, podobnie jak Abraham gotów to był uczynić z Izaakiem (99).

Ale Maryja łączy swą ofiarę i z ofiarą Syna. Niewątpliwie Jej niezgłębiona czułość Matki dla Syna, ludzka z Jej strony, bo On jest ciałem z Jej ciała, ale boska ze względu na swój przedmiot, bo Syn Jej jest jednocześnie Jej Bogiem, umiłowanym ponad wszystko, czułość ta gotowa by Ją popchnąć do ofiarowania tysiąckroć swego własnego życia na miejscu Jezusa; lecz to nie jest możliwym, to też oddana całkowicie swej boleści, pragnie we wszystkim współczuć ze swym Synem i podzielić, o ile to tylko jest możliwe, wszystkie utrapienia boskiej Ofiary, wiszącej na krzyżu (100). Podobnie jak Chrystus na krzyżu, z którym jest tak ściśle złączona, i Ona jest jednocześnie ofiarnikiem i ofiarą i przez to może być nazwana „Współodkupicielką”.

Zaiste, trzeba było cudu miłości Bożej, aby ten ogrom męki i cierpienia nie przyprawił Jej o śmierć. „Pene commortua”, niemal współumarła z Chrystusem, mówi o Niej Benedykt XV (101). Ale cud ten nie był bez racji, dla celów odkupienia był on nawet konieczny. W samej rzeczy Maryja musiała przeżyć swą mękę, aby móc w najwyższym wyrzeczeniu złożyć ofiarę z tego, co Jej było najdroższe. Zgodziwszy się raz na bolesną ofiarę swego Syna za zbawienie wszystkich ludzi, musiała się Ona jeszcze zrzec na ich korzyść swych praw macierzyńskich, „materna in filium iura pro hominum salute abdicavit”, mówi w tej samej Encyklice Benedykt XV.

Oto, jak nam św. Jan tę scenę przedstawia: „Gdy tedy ujrzał Jezus Matkę i ucznia, którego miłował, stojącego, rzekł Matce swej: Niewiasto, oto syn Twój. Potem rzekł uczniowi: Oto Matka twoja. I od onej godziny wziął Ją uczeń pod swą pieczę” (102).

Są wprawdzie egzegeci, jak Knabenbauer (103) i Lagrange (104), którzy wahają się przed uznaniem głębszego sensu tych słów, jaki w nich już od III w. zwykło się dostrzegać. Sądzą oni, że sens literalny mówi nam tylko, iż „Jezus, jako miłujący Syn, czuły na opuszczenie, w którem się znajdzie Jego Matka, oddaje Ją pod opiekę tego, którego umiłował; wiedząc zaś, że Maryja więcej da uczniowi, niż on Jej, daje mu Ją równocześnie za Matkę; nie jest to bynajmniej ciężarem, jak to zwykle bywa, ale przywilejem”.

A jednak na tym to tekście już Orygenes w III wieku opiera myśl utożsamienia się naszego z Chrystusem i przyjęcia nas przez Maryję za synów adoptowanych. Staje się Ona od tej chwili Matką duchową wszystkich ludzi. „Nikt nie może, mieć, mówi on, należytego zrozumienia Ewangelii, pozostawionej Kościołowi przez św. Jana, jeśli nie przyjął Maryi za Matkę. Ponieważ należy być drugim Janem, koniecznym jest, aby być, jak Jan, nazwanym przez Jezusa Jezusem (tzn. Synem Maryi), ktokolwiek bowiem wedle prawdy sądzi o Maryi, wie, że nie miała Ona innego syna, tylko Jezusa. Skoro więc Jezus mówi Maryi; oto Twój syn, a nie: ten także jest Twoim synem, to tak, jakby Jej mówił: Oto Jezus, którego jesteś Matką; ktokolwiek bądź bowiem należy do liczby doskonałych, nie żyje już tylko własnym życiem, lecz żyje w nim Chrystus. Otóż, ponieważ Chrystus w nim żyje, przeto powiedziane jest o nim do Maryi; Oto Chrystus, Twój Syn” (105).

Choćby jednak interpretacja tego tekstu mogła być i inna, choćbyśmy, jak chcą jedni, widzieli w nim sens typiczny lub, jak twierdzą drudzy, tylko sens przenośny, faktem jest, iż
wprost niezliczony szereg ojców, doktorów, egzegetów i papieży (106) nie waha się twierdzić, że w owej chwili Jezus miał na myśli wszystkich ludzi. Było to więc niejako oficjalne ogłoszenie duchowego macierzyństwa Maryi, jakby ostatnia wola Zbawiciela, wedle słów św. Ambrożego (107), natchniona tą miłością, którą Chrystus, prawdziwy syn Boga jako Ojca i Maryi jako Matki, miał dla nas wszystkich, swych braci przybranych, i przekazana nam jako przez świadka i wykonawcę, godnego takiego zapisodawcy i takiego zapisu, przez najukochańszego ucznia Chrystusa — św. Jana.

Ponieważ zaś słowo Boże sprawia zawsze, i to w najskuteczniejszy sposób to, co wyraża, przeto w tej samej chwili cała ludzkość związana została z Maryją nowym węzłem macierzyństwa. W tej samej chwili, kiedy nowa Ewa w boleściach współmęki z nowym Adamem traciła swego jedynego Syna, umierającego na krzyżu w Jej oczach, rodziło się Jej nowe dziecko — odkupiony człowiek, odrodzony w łasce krwią nowego Adama przez śmierć fizyczną Jezusa. Bo przecież Chrystus został wydany na śmierć, aby nas zrodzić na życie (108).

Zresztą, cóż w tym słuszniejszego? Jezus znał przecież zamiary swego Ojca wobec Maryi. Wiedział On dobrze, że najpierw, jako pośredniczka między Ojcem a ludzkością, otrzymała udział we Wcieleniu, aby przez nie mogło być dokonane Odkupienie. Wiedział On również, jak doskonale odpowiedziała Ona w następstwie temu, czego Bóg od Niej oczekiwał, widział Ją dawniej, widział i w tej ostatniej chwili, zjednoczoną w głębi duszy z Jego misją Zbawiciela, znał to niezmierzone pragnienie Jej serca, aby wielkie dzieło Odkupienia zostało nareszcie dokonane — cóż przeto bardziej naturalnego, jak widzieć w tych słowach tak uroczystych, a jednocześnie ostatnich, z którymi się do Matki zwraca (109), nie tylko pragnienie zapewnienia jej opieki na te kilka lat, które miała jeszcze spędzić na ziemi, ale przede wszystkim wolę powierzenia Jej, jako najbardziej zainteresowanej w Jego dziele, roli pośrednictwa między Nim, Jej Synem przyrodzonym a ludźmi, Jej dziećmi przybranymi.

Tak przedstawia w samej rzeczy myśl chrześcijańska rolę Maryi, i nikt nie wyraził tego dobitniej, jak Leon XIII w swych dwóch Encyklikach „Octobris mense adveniente” (22 września 1891 r.) (110) i „Adjutricem populi” (5 września 1895) (111). „Ipsa est mater nostra, pisał przed nim jeszcze Pius VIII w wyżej przytoczonej Encyklice Praesentissimum, „cui nos tradidit Christus in cruce moriturus ut sicut ille  apud Patrem ita haec apud Filium interpellaret pro nobis”.

Ze wszystkiego, co było dotąd powiedziane, wynika tedy, że Maryja naprawdę jest pośredniczką, tzn. że stanowisko Jej jest między Bogiem a ludzkością i że na tym stanowisku bierze udział w dziele zbawienia, łącząc ze sobą dwa krańce, między którymi pośredniczy, dość różna i odrębna od nich obu, a jednak mająca i z jednym i z drugim coś wspólnego.

Że różni się od Boga, nie potrzebuje dowodzenia — i Ona bowiem jest tylko stworzeniem i to stworzeniem, na którym ciąży na mocy jego pochodzenia ludzkiego dług zaciągnięty przez grzech pierworodny. Ale różni się i to znacznie i od człowieka, albowiem zachowana została od winy grzechu pierworodnego, otrzymała od pierwszej chwili istnienia pełnię darów nadprzyrodzonych i osiągnęła niedoścignioną przez ludzi świętość życia. Niezmierna wartość Jej zasług, a przede wszystkim najwznioślejsza z Jej prerogatyw, łaska macierzyństwa Boskiego, stawiają Ją wysoko ponad całym rodem ludzkim.

Niższa, jako stworzenie, od Boga, ale wyższa na mocy swych przywilejów od ogółu ludzi, Maryja jest tak postawiona, że może doskonale służyć za łącznik między tymi dwoma krańcami, a to dlatego, że z każdym z nich ma coś wspólnego.

W samej rzeczy jest Ona bardzo bliska Bogu, z którym, jako Matka Boga, jest jakby w najściślejszym stosunku pokrewieństwa (112); ozdobiona wszystkimi łaskami, które Ją czynią niezrównanie miłą w oczach Bożych, ma Ona nie tylko przywileje, ale istotne prawa względem swego Boskiego Syna, a przez Niego i wobec Trójcy Przenajświętszej.

Ale jakże bliska jest i względem nas! Wszak jest z natury swej naszą siostrą, ulepioną z tej samej gliny, pochodzącą z tej samej rasy, poddaną wszystkim naszym biedom, z wyjątkiem grzechu i niedoskonałości, które zeń wypływają. Jest Ona następnie w porządku łaski naszą Matką, przez swe przyzwolenie bowiem na poczęcie Chrystusa i na Jego śmierć na krzyżu, dała nam samo źródło łaski i nie przestaje odtąd przelewać na nas zdroje życia nadprzyrodzonego w wykonaniu swych obowiązków Matki wszystkich ludzi.

Maryja ma tedy wszelkie dane zarówno w stosunku do Boga, jak i do nas, aby być między Nim a nami łącznikiem. Stąd wypływa, że w łączności z Chrystusem, (aczkolwiek, ma się rozumieć, poniżej Niego) ma Ona udział 1) w zadośćuczynieniu, które ukaja sprawiedliwość Bożą; 2) w wyzwoleniu, które uwalnia człowieka z niewoli grzechu, od kar wiecznych, na które zasłużył i z rąk szatana, prowadzącego go na potępienie; 3) w nawiązaniu nowych stosunków między Bogiem i ludźmi, stosunków, znajdujących swój wyraz w Kościele wojującym, cierpiącym i tryumfującym, którego głową i królem jest Chrystus, ale którego Maryja jest obok Chrystusa królową, biorącą udział w rządach Syna, „królową regentką”, „princeps ministra”, wedle słów Piusa X.

Zaiste i pośrednictwo Maryi ma też, choć poniżej pośrednictwa Chrystusowego, cechy powszechności i doskonałości, co właśnie zawarte jest w nazwie wszechpośrednictwa.

Źródło: Lacrampe, C. OP, Wszechpośrednictwo N. Maryi Panny, Lublin – Uniwersytet 1929 [język uwspółcześniono].

Przypisy:

86. Garriguet, L. La Vierg-e Marie. Paris, 1916, str. 56—61. Janssen l. De Deo-homine, tom V. P. II, membr. II, cap. I, cl, qu. 35, str. 474 ss. Campana. Marie dans le dogme catholique. Trąd. Viei. T. I. Moatligeon, 1912, str. 130 ss.

87. Wielu Świętych i Doktorów Kościoła nie waha się przyznać Maryi użytku rozumu od chwili, kiedy dusza jej złączyła się z ciałem w łonie Sw. Anny. Sw. Franciszek Salezy: Sermon pour la Presentation de la Ste Vierge. Patrz: Hugon. La Merę de grace. Paris, 1926, str. 31 ss.

88. Hugon, tamże, str. 17 ss. Billot. De verbo incarnato. Thesis 42, 41, str. 405.

89. Gonet. Cłypeus t. V disp. 7 art. 4. Ed. Vives, str. 531. Cajetanus in III qu. 2 art. 12.

90. „B. V. dicitur meruisse portare Dominum omnium, non quia meruit ipsum incarnari, sed quia meruit ex gratia sibi data illum puritatis et sanctitatis gradum ut congrue posset esse mater Dei”. III, qu. 2, art. 11, ad 3. „B. V. non meruit Incarnationem, sed supposita Incarnatione, meruit
quod per eam fieret, non quidem merito condigni, sed merito congrui in quantum decebat quod Mater Dei esset purissima et perfectissima”. III Sent. dist. IV, qu. 3, art. l, ad 5.

91. „Nullum dicendi finem facerem, si describere haec vellem quaecunque ad manum habeo testimonia S. S. Patrum affirmantium pulchritudine sua effecisse, ut Deus veluti attractus in eam descenderet carnem assumpturus”. Ballerini, Sylloge monumentorum ad mysterium Conceptionis Immaculatate Virginis Deiparae illustrandum. T. II, str. 153. Romae 1854.

92. „Aptum humanae restaurationis principium, ut angelus a Deo mitteretur ad virginem, quia prima perditionis humanae fuit causa, cum serpens a diaboio mittebatur ad mulierem spiritu superbiae decipiendam”.
III qu. XXX. art. l, 2, 4.

93. Oto, jak Pius X streszcza tradycyjną myśl na tym punkcie: „In humanae salutis opus de congruo promeret Maria nobis, quae Christus de condigno”. Enc. „Ad diem :lium” (1904).

94. Żyd 10,5.

95. Łuk. 2,22 ss.

96. Jan, 19, 25.

97. Hugon l. c„ str. 111—113; Terrien, !. c., I. ;I, c. l str. 200.

98. Rzym. 8,32. ,,Nullo modo dubitari potest, quin virilis eius animus et ratio constantissima vellet etiam tradere Filium suum pro salute generis humani; ut Mater per omnia conformis esset Patri”. S. Bonaventura, Iii Sent Dist. 28, art. 11, qu. 2 ad u;t. Patrz także Leon Xiii. Enc. Jucnida (1884).

99. ,,Placandaeque Dei iustitiae, quantum ad se pertinebat Filium immolavit”. Benedictus XV. Encvkl. 1918. Patrz też Sw. Antonin. Sum. Theol. IV. Cap. >. I.

100. „Propriam animam si necesse (vel possibile) fuisset obtulisset passioni propria voluntate et eam in passione Filii crucifixit cum Filio; et sic duas animas obtulit, sicque effectum dilectionis duplicavit”. Bł. Albert Wielki: Mariale sive quaestiones super Evangelium „Missus est”. Resp. ad 99. XLV—XLIX. §. II. Patrz też Bover „La mediac^on uniyersal de!a San-
ctissima. Virgen en las obras de] B. Alberto Magno”. Gregcrianum V!I, str. 511-548.

101. Słowa te Benedykta XV streszczają piękny tekst Wilhelma Petyt (Short), kanonika Sw. Augustyna XIII wieku (f 1208). „Plane gladius acutissimus, dolor Dominicae passionis animam piae matris penetrans atque transverberans eam spiritualiter Filio commori fecit. Martyres alii fuere moriendo pro Christo. Haec commoriendo Christo martyr fuit et commartyr Christi. Illorum corporale, Matris spirituale et proinde praestantius fuit martyrium. Plus est esse commartyrem Christi, quam martyrem Christi; martyres suo, hoc est, hominum foris sanguiae, sed Maria Filii, hoc est, Dei sanguine intus rubebat”. In Cant. III, 10. Cytowane przez Terrien, l. c. III, str. 227 w odsyłaczu.

102. Jan 19, 26-27.

103. Comm. in Joannem, str. 546.

104. Evangiie selon Ś. Jean, str. 494. Paris. 1925.

105. In Johannem, praefatio. P. Gr. XiV. 31.

106. Girerd, T. Marie Merę des hommes ou Marie Merę de grace. Reyue de clerge francais. 1920 (maj), str. 162.

107. Comm. in Lucam c. 23. P. L. XV, 1S20. K’8. Rzym. 8, 17.

109. Campana. Marie dans le dogme catholique. Trąd. VieL, t. I, st. 347.

110. Patrz od słów „Ubi vero per mysterium crucis”…

111. Eximiae in caritatis Christi mysterium ex eo quoque iuculenter proditur, quod moriens Matrem ille suam ioanni suo disciplo matrem voluit relictam testamento memori: Ecce tilius Tuus. In Joanne autem, quod perpetuo sensit Ecciesia, designavit Christus personam humani generis.

112. Ad fines divinitatis propria operatione attigit, dum Deum concepit, peperit, genuit et lacte proprio pavit. Cajetan in II—II qu. 103 art. 4 ad. 2.




Kardynał Müller: Dla kultu bożków w wierze katolickiej nie ma miejsca

Dla kultu bożków w wierze katolickiej nie ma miejsca — powiedział Kardynał Gerhard Müller w wywiadzie udzielonym niemieckiej gazecie katolickiej Die Tagespost. Zasugerował, że niektórzy ludzie, uczestniczący w rytuałach Pachamamy w Rzymie nie są katolikami oraz że w żadnym wypadku nie mają prawa odprawiać „swoich pogańskich lub niekatolickich obrzędów” w liturgiach katolickich. Kardynał zacytował List św. Pawła do Efezjan nauczający: „że żaden bałwochwalca nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusowym i Bożym” (Ef 5, 5).

Używanie posągów Pachamama zostało potępione przez wielu innych prałatów, w tym emerytowanego biskupa José Luisa Azcona Hermoso z brazylijskiego miasta Marajó.

„Matki Ziemi nie należy czcić, ponieważ wszystko, nawet ziemia, jest poddane panowaniu Jezusa Chrystusa. Nie jest możliwe, aby istniały duchy o mocy równej lub wyższej niż moc Pana Jezusa lub Dziewicy Maryi ” – stwierdził biskup w homilii z 20 października br. w katedrze w stanie Pará.

W odpowiedzi na sugestię angielskiego dziennikarza, że ​​drewniane obrazy przedstawiają Najświętszą Maryję Pannę, Azcona powiedział: „Pachamama nie jest i nigdy nie będzie Dziewicą Maryją. Stwierdzenie, że ten posąg Ją przedstawia, jest kłamstwem. Ona nie jest Matką Bożą Amazonki, ponieważ jedyną Panią Amazońską jest Maryja z Nazaretu. Nie twórzmy mieszanek synkretycznych. Tylko Matka Boża jest Królową Nieba i ziemi”.

Źródło: www.lifesitenews.com