1

Gmina Liszki powierzona Matce Bożej

26 września radni gminy Liszki jednogłośnie przegłosowali deklarację powierzającą gminę opiece i trosce Matki Bożej Lisieckiej i Pani Skalskiej, a przez Jej wstawiennictwo Trójjedynemu Bogu. Aktu powierzenia mieszkańców gminy opiece Niepokalanej dokonał w niedzielę 13 października w kościele parafialnym pw. św. Mikołaja w Liszkach podczas Nabożeństwa Fatimskiego wójt Paweł Miś.

Deklaracja dotycząca powierzenia losów gminy Najświętszej Maryi Pannie została jednogłośnie przegłosowana w czwartek 26 września podczas XII Sesji Rady Gminy Liszki.

Jak podaje lokalny portal, aktu zawierzenia dokonał wójt gminy Liszki Paweł Miś. Do wydarzenia doszło w kościele parafialnym pw. św. Mikołaja w niedzielę 13 października w trakcie Nabożeństwa Fatimskiego. W niezwykłym wydarzeniu udział wzięli radni, duchowni pracujący w parafiach na terenie gminy oraz liczni mieszkańcy.

Źródło: http://www.pch24.pl




Warszawa: Diecezjalne Sanktuarium MB Jasnogórskiej

Z dniem 8 grudnia, w Święto Niepokalanego Poczęcia NMP, wchodzi w życie dekret ustanawiający w Warszawie Diecezjalne Sanktuarium Matki Bożej Jasnogórskiej. Siedzibą Sanktuarium będzie kościół rektorski oo. paulinów pw. Świętego Ducha przy ul. Długiej 3.

Źródło: paulini.com.pl




Pius XI: O Różańcu Świętym

PIUS XI

ENCYKLIKA INGRAVESCENTIBUS MALIS

jego Świątobliwości Ojca Świętego, Piusa XI, do czcigodnych braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Ordynariuszów pokój i jedność ze Stolicą Apostolską utrzymujących, O różańcu św. N. Maryi P.*

CZCIGODNI BRACIA

POZDROWIENIE I BŁOGOSŁAWIEŃSTWO APOSTOLSKIE

Wobec wzrastającej fali zła (Ingravescentibus malis), szerzącego się w naszych czasach, świadczyliśmy niejednokrotnie, świeżo zaś w encyklice Divini Redemptoris [1], że jedynym na nie lekarstwem jest powrót do Chrystusa i świętych Jego przykazań. Bo On jeden “ma słowa żywota wiecznego” [2]; nie może bowiem ani jednostka ani społeczeństwo – jeśli wzgardzą Jego majestatem i prawem Bożym – niczego utworzyć, co by zwolna w sposób wielce żałosny nie rozpadło się w gruzy.

Ale ktokolwiek z uwagą zagłębi się w dziejach Kościoła, zauważy łacno, że losy chrześcijaństwa nierozerwalnie spoiły się z przemożną opieką Bogarodzicy Dziewicy. Ilekroć bowiem szeroko krzewiące się błędy rozedrzeć usiłowały nieszytą szatę Kościoła i podkopać jego jedność, ojcowie nasi uciekali się ufnym sercem do Tej, która “sama jedna wszystkie pokonała herezje na całym świecie”[3], a wskutek Jej zwycięstwa szczęśliwsze nastawały czasy. Kiedy zaś niewierni mahometanie, dufni w swą flotę potężną i wojsko ogromne nieśli narodom Europy klęskę i niewolę, wzywano z woli Ojca świętego z całą usilnością opieki Matki niebiańskiej i pokonano w ten sposób wrogów i statki ich zatopiono. A jak w niebezpieczeństwie publicznym, tak i prywatnym udawali się wierni wszystkich czasów z gorącym błaganiem do Maryi, aby łaskawie przyszła im w pomoc i uprosiła im osłodę i lekarstwo w cierpieniach. I nikt nigdy na próżno nie uciekał się do przemożnego Jej wstawiennictwa, kto z pobożną i ufną modlitwą do niej się udawał.

W dzisiejszych zaś czasach Kościołowi i społeczeństwu niemniej poważne zagrażają niebezpieczeństwa. Skoro tak niezmiernie wielu lekceważy, albo zgoła odrzuca najwyższy i wieczny autorytet Boga nakazującego i zakazującego, nastąpić musi nieuchronnie osłabienie poczucia obowiązków chrześcijańskich oraz nadwątlenie albo nawet całkowity zanik wiary w duszach, a w końcu podważenie i ostateczny upadek samych fundamentów społeczności ludzkiej. Dlatego z jednej strony widzimy nieubłaganą walkę klasową między tymi, którzy opływają w dostatki a robotnikami, którzy z pracy rąk wyżywić muszą siebie i rodzinę. Jak powszechnie wiadomo, doszło w niektórych krajach nawet do tego, że zniesiono zupełnie prawo własności prywatnej i wszelkie mienie ogłoszono wspólnym dobrem. Z drugiej strony nie brak polityków, głoszących wyraźny kult państwa, którzy podkreślają zawsze i wszędzie znaczenie porządku społecznego i autorytetu i szczycą się, że to oni najskuteczniej zwalczają zgubne plany komunistów; wzgardziwszy jednak światłem prawdy ewangelicznej, usiłują wznowić błędy pogańskie i pogański sposób życia. Do zamysłów tych dochodzi owa podstępna bardzo i wielce niebezpieczna sekta tych, którzy przecząc istnieniu Boga, albo nienawidząc Go, nazywają siebie bluźnierczo nieprzyjaciółmi Stwórcy wiekuistego; wkradają się wszędzie; uwłaczają wszelkiej religii i zabijają wiarę w duszach; depcą w końcu wszelkie prawa ludzkie i Boskie: a ponieważ mają w pogardzie nadzieję dóbr niebiańskich i mamią ludzi obietnicą urojonej szczęśliwości doczesnej, zdobytej chociażby za cenę największych zbrodni, wywołują zuchwale krwawe zamieszki, bunty i wojny domowe, a tym samym całkowitą przygotowują anarchię.

Ale, Czcigodni Bracia, chociaż tak liczne i wielkie grożą nam niebezpieczeństwa i gorszych jeszcze lękamy się w przyszłości, nie powinniśmy upadać na duchu, ani porzucać nadziei i ufności, na Bogu jedynie opartej. Ten, który uleczalne stworzył ludy i narody [4]., niewątpliwie nie opuści tych, których drogą Krwią swoją odkupił; nie opuści Kościoła swojego. Musimy jednak, jak to podnieśliśmy już na początku, udać się jako do możnej Orędowniczki i Patronki, do Najśw. Maryi Panny; albowiem wedle słów św. Bernarda “taka jest wola (Boga), że przez Maryję wszystko otrzymać możemy” [5]. Pośród różnych i bardzo pożytecznych nabożeństw do Matki Bożej zajmuje wedle ogólnego przeświadczenia wiernych pierwsze i naczelne miejsce Różaniec. Ten sposób modlitwy, nazwany przez niektórych “Psałterzem Najśw. Maryi Panny”, albo “Skrótem Ewangelii i streszczeniem życia chrześcijańskiego”, tymi słowy jedynie określa i gorąco zaleca Poprzednik Nasz, śp. Leon XIII: “Wspaniały wieniec z Pozdrowienia Anielskiego uwity, Modlitwą Pańską przeplatany, z obowiązkiem rozmyślania złączony, najpiękniejszy sposób modlitwy… i do zdobycia żywota wiecznego szczególnie skuteczny” [6].. Wskazują na to kwiaty same, z których ów wieniec mistyczny uwity. Jakież bowiem stosowniejsze i świętsze można by znaleźć modlitwy? Pierwsza z nich wypłynęła z ust samego Zbawiciela, wtenczas, kiedy Go uczniowie prosili: “Naucz nas modlić się” [7].; prześwięte to błaganie pozwala nam w miarę sił naszych głosić chwałę Bożą, ale nie zapomina też o wszelakich potrzebach ciała i duszy. Bo czyżby naprawdę zdarzyć się mogło, żeby Ojciec odwieczny, słowy własnego Syna proszony, nie przybył nam na pomoc? Drugą modlitwą jest Pozdrowienie Anielskie, zaczynające się od słów pochwalnych archanioła Gabriela i św. Elżbiety, a kończące się ową błagalną prośbą do Matki Bożej, aby sobie teraz i w ostatniej godzinie wspomożenie Jej wyjednać.

Do modłów tych, odmawianych ustnie, dochodzi rozpamiętywanie świętych tajemnic, stawiających nam przed oczy radości, smutki i triumfy Jezusa Chrystusa i Matki Jego, tak, że z nich czerpiemy osłodę i pociechę w utrapieniach swoich; i pod wpływem owych świętych przykładów po wyższych stopniach doskonałości dążymy do ojczyzny szczęśliwości wiecznej.

Łatwy to, bez wątpienia, Czcigodni Bracia, i do wszystkich dostosowany umysłów, nawet prostych i nieuczonych, sposób modlitwy rozpowszechniony cudownie przez św. Dominika nie bez zachęty ze strony Matki Bożej i bez pobudki niebiańskiej. Jakże bardzo mylą się ci, którzy odrzucają go jako rzekomo bezduszne i jednostajne powtarzanie zawsze tych samych słów, stosowne co najwyżej dla dzieci i kobiet! Wobec takiego zarzutu należy zaznaczyć, że chociaż pobożność, podobnie jak miłość, często te same powtarza słowa, nie wyraża jednak tych samych myśli, lecz dorzuca zawsze coś nowego, dobytego z głębi serca, gorejącego miłością. Nadto ten sposób modlitwy tchnie naprawdę prostotą ewangeliczną i pokorą ducha i tej prostoty i pokory wymaga; kto nimi wzgardzi, nie znajdzie drogi do nieba, jak poucza nas Zbawiciel Boży: “Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie poprawicie i nie staniecie się jako dziatki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego” [8]. Jeśli świat w swej pysze Różaniec ośmiesza i odrzuca, to nieprzejrzany wręcz zastęp świętych ze wszystkich wieków i każdego stanu nie tylko serdecznie go pokochał i pobożnie odmawiał, ale używał go też zawsze jako potężnego oręża w walce z szatanem, dla zachowania czystości życia, dla skuteczniejszego uzyskania cnót i w końcu do szerzenia pokoju wśród ludzi. Nie zbywało też na wielu wybitnych bardzo uczonych, którzy mimo nawału wyczerpujących studiów i badań naukowych, nie opuszczali żadnego dnia, żeby nie uklęknąć przed obrazem Matki Bożej i nie odmówić pobożnie Różańca. Nawet królowie i książęta uważali to za święty obowiązek, mimo, że obarczeni byli kłopotami i trudami rządzenia. Dlatego nie tylko ręce prostaczków i ubogich piastują i ściskają tę koronkę mistyczną, ale przynosi ona zaszczyt ludziom wszelkiego stanu.

Nie chcemy też pominąć milczeniem, że Najśw. Panna sama, i w naszych czasach, ten sposób modlitwy gorąco poleciła, objawiając się w grocie w Lourdes i własnym przykładem ucząc niewinne dziewczątko odmawiania Różańca. Czemuż więc nie mielibyśmy się wszystkiego spodziewać, wzywając należycie i święcie, jako się godzi, Matkę niebiańską?

Pragniemy też, Czcigodni Bracia, aby wszyscy wierni, zwłaszcza w nadchodzącym październiku, tak w świątyniach, jako też w domach prywatnych z większą jeszcze to czynili żarliwością. Modlić należy się w roku bieżącym przede wszystkim w tej intencji, aby wszyscy, zarówno ci nieprzyjaciele Boga, którzy wyrzekają się Stwórcy odwiecznego i zuchwale Nim gardzą, jako też ci, którzy następują na wiarę katolicką i swobodę przynależną Kościołowi, oraz ci w końcu, którzy w szale nienawiści buntują się przeciw prawom Boskim i ludzkim i ku ruinie i zagładzie usiłują pociągnąć społeczność ludzką, pokonani przecież zostali za przemożnym wstawiennictwem Bogarodzicy Dziewicy i w duchu pokuty szczerze się nawrócili i pod Jej opiekę się oddali. Niech Ta, która wielce szkodliwą sektę albigensów zwycięsko przepędziła z granic krajów chrześcijańskich, uproszona naszym błaganiem, zwalczy także nowe błędy, zwłaszcza błędy komunistów, którzy z niejednego powodu i niejedną zbrodnią przypominają owe dawne sekty. Jak w czasie wypraw krzyżowych narody europejskie podnosiły jeden głos i jedno błaganie, tak dziś na całym świecie w miastach i miasteczkach, a nawet po wioskach i siołach, prośmy gorąco w wspólnym porywie umysłów i serc Wielką Boga Rodzicielkę o to jedno, aby pognębieni zostali grabarze cywilizacji chrześcijańskiej; aby zmęczonym i zatrwożonym narodom zabłysła jutrzenka prawdziwego pokoju. Jeśli wszyscy chrześcijanie połączą swe ufne i żarliwe wołanie błagalne, możemy niezłomną żywić nadzieję, że Najświętsza Panna jak dawniej, tak i dziś uprosi u swego Syna Bożego, aby wzburzone fale przycichły, opadły i uspokoiły się i aby ten wspólny chwalebny wysiłek modlitewny promiennym uwieńczony został zwycięstwem.

Nadto Różaniec jest nie tylko skutecznym orężem w walce z wrogami Boga i z nieprzyjaciółmi wiary, ale krzewi także i rozwija cnoty ewangeliczne i zdobywa dla nich dusze. Przede wszystkim podsyca wiarę katolicką, odradzającą się łatwo pod wpływem rozważania świętych tajemnic, i podnosi dusze do prawd od Boga użyczonych. Przyzna to każdy, że doniosłe to znaczenie posiada on zwłaszcza w czasach dzisiejszych, kiedy pewna niechęć do spraw duchowych i pewna odraza do nauki chrześcijańskiej opanowała niemało dusz, nawet pomiędzy wiernymi.

Natomiast ożywia nadzieję osiągnięcia dóbr nieśmiertelnych triumf Jezusa Chrystusa i Matki Jego, który w ostatniej części Różańca rozważamy, ukazując nam niebo otwarte i wzywając nas do zdobywania wiecznej ojczyzny. Dlatego teraz, kiedy serca ludzkie rozpala taka chuć posiadania dóbr ziemskich a ludzie coraz namiętniej płoną pożądaniem dóbr znikomych i przemijających rozkoszy, przypomina się wszystkim skarby niebieskie, “dokąd złodziej się nie zbliży i gdzie mól nie niweczy” [9]. i przywodzi na myśl dobra, trwające na wieki.

A dlaczegóż by ci, w których duszach wyschła i wyziębła miłość, skoro w czasie Różańca ze smutkiem serdecznym rozważą mękę i śmierć Zbawiciela naszego oraz utrapienia Bolesnej Jego Matki, nie mieli zapłonąć pragnieniem płacenia miłością za miłość? Z owej Bożej bowiem miłości nie może nie zbudzić się naprawdę gorętsza miłość bliźniego, jeśli się nabożnie rozważy, ile trudów, ile bólu wycierpiał Chrystus Pan, aby wszyscy wrócili do utraconego dziedzictwa synów Bożych.

Przeto, Czcigodni Bracia, niech to będzie przedmiotem szczególnej waszej troski, aby tak owocny sposób modlitwy rozpowszechniał się coraz więcej, w poszanowaniu był u wszystkich i pobożność wszystkich pomnażał. Przyczyńcie się własnym słowem i przez usta współpracowników waszych w duszpasterstwie do tego, aby wierni wszelkiego stanu jasno i wyraźnie poznali piękność i pożytek Różańca. Niech z niego czerpie siłę młodzież, aby mogła okiełznać rosnącą moc złego i czystość zachować nietkniętą. W nim starcy powinni często szukać ukojenia, osłody i pokoju w uciążliwościach wieku. A bojownikom Akcji Katolickiej niech doda bodźca do ochotniejszego i gorliwszego apostolstwa. Strapionym zaś wszelkiego rodzaju – a zwłaszcza konającym w ostatniej godzinie – niech przyniesie osłodę i wzmocni nadzieję osiągnięcia szczęśliwości wiecznej.

Niech szczególnie też ojcowie i matki przyświecają pod tym względem dzieciom dobrym przykładem. Kiedy zwłaszcza pod koniec dnia wracają wszyscy od pracy i zajęć w zacisze domowe, powinno grono dziatek pod przewodnictwem rodziców i przed świętym obrazem Matki Niebiańskiej jednym głosem, w jednej wierze, w jednym duchu odmawiać Różaniec. Jest to przepiękny i zbawienny zwyczaj; nie można wątpić, że zapewni rodzinie pogodne współżycie i sprowadzi na nią dary niebieskie. Ilekroć też przyjmujemy nowozaślubione małżeństwa i po ojcowsku do nich przemawiamy, dajemy im zawsze koronkę i gorąco ją polecamy. Zachęcamy ich usilnie – na własny powołując się przykład – aby ani w jednym dniu nie zaniedbali tych modłów, choćby nie wiedzieć jak obarczeni byli kłopotami i pracami.

Z tych powodów uważaliśmy, Czcigodni Bracia, za rzecz odpowiednią, aby zachęcić was, a przez was, wszystkie owieczki wasze do tej modlitwy różańcowej, a nie wątpimy, że chętnie, jak zawsze, słuchając Naszego polecenia, obfite zbierzecie owoce. Jest inna jeszcze sprawa, która przy pisaniu tej encykliki leży Nam na sercu; mianowicie pragniemy, by wraz z Nami wszyscy Nasi synowie w Chrystusie złożyli Najchwalebniejszej Bogarodzicy serdeczne podziękowanie za silniejsze zdrowie, szczęśliwie przez Nas odzyskane. Jak to już przy innej napisaliśmy okazji [10], łaskę tę przypisujemy wstawiennictwu Dziewicy z Lisieux, św. Teresie od. Dzieciątka Jezus; niemniej jednak wiemy, że wszystkie łaski Najwyższego i Wszechmocnego Boga pochodzą przez ręce Bogarodzicy.

W końcu, ponieważ bardzo niedawno ośmielono się publicznie w prasie ciężko znieważyć imię Najświętszej Panny, nie możemy pominąć tej sposobności, aby razem z Episkopatem i ludem tego narodu, który czci Maryję jako Królową Korony Polskiej, także z popędu własnego serca nie złożyć Tej Niebiańskiej Królowej należnego Jej zadosyćuczynienia i z żalem i oburzeniem nie napiętnować przed całym światem katolickim tego niecnego czynu w łonie ucywilizowanego narodu bezkarnie popełnionego.

Tymczasem zaś jako zadatek łask Bożych i w dowód ojcowskiej Naszej miłości przesyłamy w Panu jak najmiłościwiej wam, Czcigodni Bracia, i owieczkom pieczy waszej powierzonym, Błogosławieństwo Apostolskie.

Dan w Castel Gandolfo, w pobliżu Rzymu, dnia 29 września, w uroczystość Św. Michała Archanioła, w roku 1937, szesnastym Naszego Pontyfikatu.

PIUS PP. XI

Przypisy:

* Acta Apost. Sedis, tom XXIX, str. 373, w przekładzie J. E. Ks. Biskupa Dra Okoniewskiego.

1. Acta Ap. Sedis 1937, vol. XXIX, p. 65.

2. Cf. Io 6, 69.

3. Ex Brev. Rom.

4. Cf. Sap 1,14.

5. Sermo in Nativ. B. M. V. 1.

6. Acta Leonis, 1898, vol. XVIII, pp. 154, 155.

7. Lc. 11,1.

8. Mat. 18, 3.

9. Lc. 12, 53.

10. Cf. odręczne pismo do J. E. kardynała Pacellego, Osseroatore Romano, 5 września, 1937, nr 207.

Źródło: Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie, Nr 11, listopad 1937, s. 473 – 478. (via www.opoka.pl)

Ilustracja: Fragment obrazu Matka Boża z Różańcem, Guido Reni, 1596, (Creative Commons via Wikipedia)




Poświęcenie rodzaju ludzkiego Maryi w intencji pokoju na świecie

Reginald Garrigou-Lagrange OP

Powaga wydarzeń ostatnich lat, rewolucja bolszewicka, hiszpańska wojna domowa oraz wojna światowa pokazują, że wierni powinni coraz mocniej uciekać się do Boga poprzez wielkich pośredników, których dał nam On ze względu na naszą słabość. Okropieństwo tych wydarzeń pokazuje w sposób szczególnie uderzający, do czego zdolni są ludzie, gdy zupełnie wyrzekają się Boga i organizują swoje życie bez Niego, z dala od Niego i przeciw Niemu. Kiedy zamiast wierzyć w Boga, pokładać w Nim nadzieję i przede wszystkim kochać Go, a w Nim naszego bliźniego, chcemy wierzyć w ludzkość, mieć w niej nadzieję i kochać ją w sposób czysto ziemski, nie musimy długo czekać, aby ukazała się nam ze wszystkimi swymi skazami i otwartymi ranami: pychą życia, pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i całą brutalnością, jaka z tego wynika. Gdy zamiast czynić Boga naszym celem ostatecznym, który wszyscy mogą jednocześnie posiadać, poszukujemy naszego ostatecznego celu w dobrach ziemskich, szybko odkrywamy, że głęboko nas one dzielą, bowiem ten sam dom, to samo pole, to samo terytorium nie może należeć jednocześnie i integralnie do kilku właścicieli. Im bardziej materializujemy swoje życie, tym bardziej pobudzone zostają niższe pożądania niepodporządkowane  wyższej formie miłości, tym ostrzejsze stają się konflikty między jednostkami, klasami i narodami, aż w końcu ziemia staje się prawdziwym piekłem.

Pan Jezus pokazuje zatem ludziom, kim bez Niego się stają. Jest to uderzający komentarz do tych słów Zbawiciela: „Beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15, 5); „Kto nie jest ze mną, przeciwko mnie jest; a kto nie gromadzi ze mną, rozprasza” (Mt 12, 30); „Szukajcie więc naprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane” (Mt 6, 33). Psalmista w ten sam sposób mówi: „Jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracowali, którzy go budują; jeśli Pan nie będzie strzegł miasta, próżno czuwa ten, który go strzeże” (Ps 126, 1).

Dwa wielkie zła naszej epoki, jak powiedział papież Pius XI, to z jednej strony materialistyczny i ateistyczny komunizm oparty na programie „bezbożników”, a z drugiej strony nieograniczony nacjonalizm, którego celem jest ustanowienie zwierzchnictwa silniejszych narodów nad słabszymi, bez poszanowania prawa Boskiego i naturalnego. Stąd wynika gorzki konflikt, w którym pogrąża się cały świat.

Jako lekarstwo na to zło, najgorliwsi wśród katolików pochodzących z narodów będących de facto po przeciwnych stronach odczuwają potrzebę wspólnej modlitwy, która ponownie zjednoczy przed Bogiem dusze prawdziwych chrześcijan we wszystkich krajach, aby coraz mocniej utwierdzać rządy Boga i Jego Chrystusa w miejsce panowania pychy i chciwości. W tym celu codziennie odprawiane są Msze i adoracja Najświętszego Sakramentu. Ten ostatni został ustanowiony w różnych krajach w tak szybki i powszechny sposób, że należy uważać go za owoc wielkiej łaski od Boga.

Pokój zewnętrzny nie zostanie osiągnięty przez świat inaczej, jak tylko poprzez spokój wewnętrzny dusz, prowadzący je na powrót do Boga i do ustanowienia panowania Chrystusa w głębi ich umysłów, serc i woli. Aby zbłąkane dusze powracały do Tego, Który sam może je zbawić, konieczne jest skorzystanie z wstawiennictwa Maryi, Uniwersalnej Pośredniczki i Matki wszystkich ludzi. Mówi się o grzesznikach, którzy wydają się na zawsze zgubieni, że należy ich zawierzyć Maryi: to samo dotyczy zbłąkanych ludów chrześcijańskich.

Wpływ Najświętszej Maryi Panny ma doprowadzić dusze do Jej Syna, podobnie jak wpływ Chrystusa, Uniwersalnego Pośrednika, ma na celu doprowadzenie ich do Jego Ojca.

Modlitwa Maryi, zwłaszcza odkąd została wzięta do nieba, jest powszechna w najszerszym tego słowa znaczeniu. Modli się nie tylko za poszczególne dusze na ziemi i w czyśćcu, ale także za rodziny i wszystkie narody, które powinny żyć w promieniach światła Ewangelii i pod wpływem Kościoła. Co więcej, siła Jej modlitwy bierze się stąd, że ​​jest bardziej oświecona i pochodzi z miłości Boga i dusz, i nic nie może Jej osłabić ani przerwać. Miłosierna miłość Maryi do ludzi przewyższa miłość wszystkich aniołów i świętych razem wziętych, podobnie jak moc Jej wstawiennictwa u Najświętszego Serca Jej Syna.

Dlatego wiele pobożnych dusz ze wszystkich stron świata, przed niespotykanym dotąd bezładem i tragicznymi cierpieniami tej godziny, odczuwa potrzebę uciekania się do odkupieńczej Miłości Chrystusa za wstawiennictwem Maryi Pośredniczki.

W wielu krajach, zwłaszcza w klasztorach żarliwego życia kontemplacyjnego, przypomina się, że wielu francuskich biskupów zebrało się w Lourdes podczas drugiego krajowego kongresu maryjnego, 27 lipca 1929 r., i wyraziło papieżowi swoje pragnienie poświęcenia rodzaju ludzkiego Niepokalanemu Sercu Maryi. Należy także pamiętać, że ks. Deschamps SJ, w 1900 r., Kardynał Richard, arcybiskup Paryża, w 1906 r., ks. Le Dore, przełożony generalny eudystów, w 1908 i 1912 r. oraz ks. Lintelo SJ, w 1914 r. zainicjowali stworzenie petycji skierowanych do papieża w celu doprowadzenia do poświęcenia rodzaju ludzkiego Niepokalanemu Sercu Maryi.

Aktem zbiorowym biskupi Francji na początku I wojny światowej, w grudniu 1914 r., poświęcili Francję Maryi. Kardynał Mercier w 1915 r. w liście pasterskim o Maryi Pośredniczce pozdrowił Najświętszą Dziewicę, Matkę rodzaju ludzkiego, jako Królową Świata. Ks. Lucas, nowy przełożony generalny eudystów, uzyskał w ciągu kilku miesięcy ponad trzysta tysięcy podpisów, aby przyspieszyć za sprawą tej konsekrację pokój Chrystusa poprzez Jego panowanie.

Siłą, której potrzebujemy w obecnych wstrząsach, jest modlitwa Maryi, Matki wszystkich ludzi, która otrzyma dla nas pokój od Zbawiciela. Jej wstawiennictwo ma ogromną moc przeciwko złemu duchowi, który opanował ludzi, klasy i narody. Jeśli formalny pakt z demonem, uczyniony przez człowieka intencjonalnie, może mieć tragiczne konsekwencje w życiu duszy i zesłać ją na wieczne potępienie, jakiż duchowy skutek przyniesie konsekracja Maryi, dokonana w głębokim duchu wiary i często odnawiana z jeszcze większą wiernością?

Być może pamiętamy, że w grudniu 1836 r. czcigodny proboszcz kościoła Matki Bożej Zwycięskiej w Paryżu, odprawiając Mszę św. przy ołtarzu Najświętszej Dziewicy, zrozpaczony myślą o widocznym niepowodzeniu swojej posługi, usłyszał te słowa: „Poświęć swoją parafię Najświętszemu i Niepokalanemu Sercu Maryi”, a kiedy dokonano konsekracji, w parafii rozpoczęły się przemiany.

Modlitwa Maryi za nas jest modlitwą Matki bardzo mądrej, bardzo kochającej i bardzo silnej, która nieustannie czuwa nad swoimi dziećmi, nad wszystkimi ludźmi powołanymi do przyjęcia owoców Odkupienia. Takie jest doświadczenie każdego, kto codziennie poświęca Maryi wszystkie swoje dzieła, materialne i duchowe, i wszystkie swoje przedsięwzięcia. Odzyskuje wiarę i pewność siebie, gdy wszystko wydaje się stracone.

Otóż, jeżeli dzięki indywidualnemu poświęceniu Maryi swojej duszy otrzymujemy codziennie wielkie łaski światła, miłości i siły, jakież będą owoce poświęcenia rodzaju ludzkiego Zbawicielowi przez samą Maryję, dokonanego na prośbę powszechnego Ojca wszystkich wiernych — najwyższego Pasterza? Jakiż będzie skutek konsekracji dokonanej w ten sposób, zwłaszcza jeśli wierni między różnymi narodami zjednoczą się, aby zmienić swoje życie zgodnie z tym poświęceniem, w żarliwej modlitwie często odnawianej podczas Mszy Świętej?

Aby sprawić, że Ojciec Święty spełni ten akt, konieczne jest, aby wystarczająca liczba wiernych zrozumiała ostatnią lekcję, którą otrzymała od Opatrzności Bożej. Innymi słowy, wystarczająca liczba wiernych powinna przyjąć znaczenie i doniosłość tej konsekracji. W przeciwnym razie nie będzie w stanie uzyskać wymaganych efektów. W Boskim planie utrapienia mijają, gdy przyniosą skutek, jaki miały wywołać, gdy dusze z nich skorzystały – tak jak czyściec kończy się, gdy dusza zostaje oczyszczona.

Jak mawiała pewna świątobliwa osoba duchowna [1]: „Nie żyjemy dla siebie; musimy wszystko widzieć takie, jakie jest to w planie Bożym; nasze obecne cierpienia – nawet gdyby miały osiągnąć szczyt i gdybyśmy sami zostali poświęceni w tej tragedii – zdobywają i przygotowują przyszłe triumfy Kościoła […] Kościół przechodzi zatem od walki do walki i od zwycięstwa do zwycięstwa, następujące kolejno po sobie, aż do Wieczności, która będzie ostatecznym zwycięstwem. «Czyż nie było potrzeba, żeby to cierpiał Chrystus, i tak wszedł do chwały swojej» (Łk 24, 26). Kościół i dusze muszą iść tą samą drogą. Kościół nie żyje tylko przez jeden dzień; kiedy męczennicy padali jak płatki śniegu zimą, czyż nie można było pomyśleć, że wszystko zostało stracone? Nie, ich krew przygotowywała triumfy przyszłości”.

W trudnym okresie, przez który przechodzimy, Kościół potrzebuje bardzo hojnych dusz, prawdziwych świętych. To Maryja, Matka Łaski Bożej, Matka Najczystsza, Dziewica Najroztropniejsza i Najsilniejsza, kształtuje te dusze.

Z różnych stron Pan Jezus proponuje duszom wewnętrznym modlitwę, której forma może się różnić, ale której treść jest zawsze taka sama: „W naszych czasach, gdy duch pychy doprowadzony do stanu ateizmu stara się rozprzestrzenić między narodami, O Panie, bądź jak dusza mojej duszy, życie mego życia, daj mi głębsze zrozumienie tajemnicy Odkupienia i Twego świętego poniżenia samego siebie – lekarstwa na wszelką pychę. Daj mi szczere pragnienie uczestnictwa , w stopniu przeznaczonym dla mnie przez Opatrzność, w tych zbawiennych upokorzeniach i spraw, abym znalazł w tym pragnieniu siłę, pokój i – jeżeli tego pragniesz – radość, aby wzbudzić moją odwagę i zaufanie otaczających mnie ludzi”.

Aby wejść praktycznie w głąb tajemnicy Odkupienia, konieczne jest, aby Maryja, która u stóp Krzyża weszła w nią głębiej niż jakiekolwiek inne stworzenie, nauczyła nas w naszych duszach i objawiła nam słowami Ewangelii, ducha, w którym Ona żyła w całej pełni.

Niech Matka Zbawiciela raczy poprzez swoją modlitwę umieścić wszystkich wiernych różnych narodów pod promieniami tych słów Chrystusa: „A ja chwałę, którą mi dałeś, dałem im, aby byli jedno, jak i my jedno jesteśmy” (Jan 17, 22).

Należy mieć nadzieję, że pewnego dnia, kiedy nadejdzie godzina wyznaczona przez Opatrzność Bożą, i kiedy dusze zostaną przygotowane, Najwyższy Pasterz, w odpowiedzi na modlitwy biskupów i wiernych, poświęci ludzkość Miłosiernemu i Niepokalanemu Sercu Maryi [2], aby Matka Boża jeszcze mocniej prowadziła nas do swego Syna i w ten sposób uzyskała pokój dla świata. Byłoby to nowe potwierdzenie powszechnego pośrednictwa Najświętszej Maryi Panny.

Idźmy do Niej z największą pewnością: została nazwana „nadzieją utrapionych”, a idąc do Niej jako do najlepszej i najmądrzejszej spośród matek, pójdziemy do Jezusa jako do naszego jedynego i miłosiernego Zbawiciela.
 

Źródło: R. Garrigou-Lagrange OP, La Mère du Sauveur et notre vie intérieure, Paris 1948.

[1] Matka Maria od Jezusa, założycielka Towarzystwa Córek Serca Jezusa: „Pensees de la Servante de Dieu, Mere Marie de Jesus (1841–1884), Rome, 1918, ss. 43 sqq ..

[2] Poświęcenie zostało dokonane przez papieża Piusa XII w 1942 r.




Ojciec Święty o Matce Bożej Gietrzwałdzkiej

Podczas środowej audiencji ogólnej Papież, zwracając się do Polaków, przypomniał, że w poniedziałek, 7 października, obchodziliśmy wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej. – Objawiając się w Polsce, w Gietrzwałdzie, Matka Boża poleciła: „Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali Różaniec”. Zapewniała, że łaski wyproszone przez tę modlitwę będą zbawienne i doprowadzą ludzi do szczęścia w niebie. Pamiętajcie o tym szczególnie teraz, w październiku, w miesiącu Różańca świętego. Przez wstawiennictwo Maryi, Pośredniczki łask, wypraszajcie pokój dla świata, mądrość dla rządzących oraz wiarę i jedność dla rodzin. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – powiedział Ojciec Święty.

Źródło: naszdziennik.pl 




Warszawa: Konferencja Fatimska

– Maryja w Fatimie po raz pierwszy w historii świata otwiera przed nami swoją najgłębszą intymność – swoje Serce. Jest to siedziba Jej miłości i świętości, kielich zawierający wszystkie łaski Boże, które otrzymała dla nas wszystkich – nauczał ks. Karol Stehlin FSSPX w czasie Konferencji Fatimskiej, która odbywa się w Warszawie w dn. 11-13 października. – W obecnych czasach Maryja staje się naszym ratunkiem, jak schronisko na górze. Nie tylko chroni nas duchowo, ale ułatwia nam także powrót do Pana Boga – kontynuował prelegent – Maryja uspokaja nas: Na końcu, Moje dzieci, Moje Niepokalane Serce na pewno zatriumfuje. Matka Najświętsza zajmuje się w Fatimie także „polityką z nieba”. Interesuje się Rosją; interesuje się losem każdego państwa i kraju.

Ks. Stehlin zwrócił uwagę, że przesłanie z Fatimy jest ważna dla Polski, ponieważ Rosja jest naszym ważnym sąsiadem. – Matka Boża obiecuje nawrócenie Rosji. Ale potrzebne jest nawrócenie Polski, poprzez nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca, nabożeństwo do Różańca św.

Ogromne światło dla katolickiej Polski, dla katolickiego świata i dla naszego ratunku – oto tajemnice Matki Bożej Fatimskiej i Jej Niepokalanego Serca – zakończył ks. Stehlin.  

W czasie konferencji można było także wysłuchać wykładów kilku innych kluczowych prelegentów, zajmujący się tematyką Objawień Fatimskich, kryzysem w Kościele oraz tematyką zbawienia duszy.

Źródło: Media Narodowe




Procesje różańcowe w Polsce

Ulicami kilkudziesięciu miast w Polsce w dn. 5-6 października br. przejdą procesje różańcowe. Uczestnicy będą się modlić o zwycięstwo dobra w naszej Ojczyźnie, aby w Polsce chronione było życie od poczęcia do naturalnej śmierci, w intencji polskich rodzin, by potrafiły przekazać młodemu pokoleniu niezachwianą wiarę. Organizatorzy podkreślają, że każdy może zorganizować procesję różańcową w swoim mieście, nawet w małej grupie, idąc i modląc się Różańcem świętym.

Procesje już przeszły lub przejdą m.in.: w Warszawie, Gdańsku, Łukowie, Koninie, Kłocku, Słupcy, Strzałkowie, Poznaniu, Kraśniku, Lublinie, Kaliszu, we Wrocławiu czy z Mystkowa do Nowego Sącza. Podejmowana od kilku lat inicjatywa modlitewna związana jest z obchodzonym 7 października wspomnieniem Matki Bożej Różańcowej – Matki Bożej Zwycięskiej, której święto ogłosił w 1572 r. papież Pius V na znak zwycięstwa chrześcijańskiej floty nad tureckim wojskiem w bitwie na Morzu Jońskim pod Lepanto, jaka rozegrała się rok wcześniej.

Na podstawie: https://naszdziennik.pl




La Salette: Powrotna fala do Boga

ks. Franciszek Czarnik MS

Przez długie dni zimowe nieprzebrane masy śniegu i grube pokrywy lodu nazbierały się w górach. Zdusiły wszelkie piękne życie. Nie ma — zdawałoby się —mocy, żeby rozkuć te kajdany…

Pewnego dnia ciepły wiatr południowy dotknął jednak zimnych zboczy. Ponura martwota zniknęła, wróciło życie ze śpiewami, kwiatami, zielenią… Od wielu lat w wiosce la Salette, w okolicznych miasteczkach i osiedlach zamarło życie religijne. Jego miejsce zajęło rozwydrzenie moralne: grubiaństwo, duch buntu, lekceważenie postu i dni świętych, przekleństwa i bluźnierstwa najokropniejsze wśród starszych i dzieci. Do sakramentów św. nikt prawie nie przystępował, kościoły parafialne świeciły pustkami, na mszę św. chodziło dosłownie kilka starszych niewiast, inni szli, aby popatrzeć i wykpić. Księża ledwo mogli pokazać się publicznie, najgorliwszych nawet duszpasterzy spotykały zniewagi. Szal życia i użycia ogarnął wszystkich. Najuroczystsze święta parafialne hańbiono orgiami: ordynarnymi śpiewami, tańcami, pijatyką, które trwały bez przerwy kilkanaście dni i nocy. Nie sposób było tych ludzi opamiętać. Zwierzę ludzkie szalało, zdoławszy wmówić w człowieka, że tak jest dobrze, że w tym jest cel i szczęście.

Dziewiętnasty września 1846 r. stał się wiosną zmartwychwstania dla tych zapamiętałych. Słowa Pięknej Pani, pełne groźby i miłości, opowiadanie dzieci stanowcze i wierne, niezwykłe uzdrowienia dokonały tego, co zdawało się niemożliwe. Poprzez serca powiał duch skruchy i gorliwości.

Pierwszą zdobyczą Królowej z la Salette był gospodarz Melanii, Chrzciciel Pra. W dzień objawienia wieczorem postanowił iść nazajutrz grabić liście. Opowiadanie dzieci starał się brać lekko, na żart. Ale — nie pokazując tego po sobie — zastanawiał się. Przestraszył się gróźb Pięknej Pani. Nie miał odwagi pracować już w niedzielę. Rozpoczął życie lepsze i bardziej chrześcijańskie.

Ojciec Maksymina był jednym z najsławniejszych pijaków w okolicy. I, jakby mu ta sława nie wystarczała, starał się i syna wciągnąć w swoje ślady. Sześcioletnie dziecko brał do karczmy i raczył je mocnym alkoholem, śmiejąc się z grymasów chłopca. Ale Piękna Pani zemściła się na nim po matczynemu. Woda z la Salette przyniosła zdrowie schorzałym piersiom i opamiętanie w życiu. „Stało się. Nawróciłem się! Idę zaraz do ks. proboszcza, żeby się wyspowiadać!” W rzeczy samej: odtąd nie słyszało się przekleństw, zerwał z karczmą. Oddał się modlitwie i przystępowaniu do sakramentów św., nie opuścił ani jednej mszy św. A na tak cudownie znalezionej drodze wytrwał do końca i, trzy lata później, śmiercią prawdziwie chrześcijańską i budującą zadokumentował swoje nawrócenie.

Hasło powrotu do Boga zabrzmiało. Trzy tygodnie po zjawieniu dziekan miejscowy mógł napisać do biskupa: „Objawienie wywarło cudowne skutki. Ludzie uczęszczają na nabożeństwa i przestali pracować w niedzielę”. Kościoły przybrały wygląd jak najbardziej wzruszający i budujący. Starzy i młodzi garnęli się do nich ze świętą gorliwością. Nie słyszało się przekleństw i bluźnierstw. Na Boże Narodzenie konfesjonały były dosłownie oblężone. Na pasterce 500 osób przystąpiło do komunii św., w tym połowa mężczyzn. Nikt nie pracuje w niedzielę. Zbiory na polach, nadchodzi burza, nikt nie ratuje zboża. Trzeba dopiero specjalnego rozkazu ks. proboszcza. Zamiast szalonych dancingów – uczęszczanie do kościoła, pielgrzymki na górę zjawienia; zamiast hulatyk, złorzeczeń na Boga i życie –  modlitwy, łzy pokuty i radość nawrócenia.

Góra saletyńska stała się cudotwórczą kazalnicą. Poważna i surowa zmusza do poważnego zastanowienia. Tam wysoko, gdzie nikną wszelkie ślady ludzkiego, hałaśliwego życia, tam sprawa duszy staje się pierwszą. Tam nie idą ciekawi wycieczkowicze. Tam wszystkie ścieżyny i zaciszne miejsca znaczone modlitwą. Bo tam królestwo Pośredniczki grzeszników.

Odmiana dusz zaczyna się najczęściej przy cudownej studzience, w obliczu statuy Dziewicy siedzącej z rękoma wspartymi o kolana, z twarzą ukrytą w dłoniach. Reszta dokonuje się w konfesjonałach. Gdyby one mogły mówić!

Młody oficer sztabowy przybył na górę zjawienia. Ciekawie przygląda się tłumom, okolicy, budowom. Nie może zrozumieć, po co tylu ludzi ciągnie w to opuszczone miejsce. Po godzinie, znudzony, zabiera się do wyjścia, żałując, że tyle się natrudził. Idzie jeszcze z wizytą do ks. przełożonego. Po dziesięciu minutach grzecznościowej rozmowy o niczym, chce odejść.

— Czy pan oglądał już wszystko, co na tej górze interesuje pielgrzymów? — pyta ksiądz.

— Zdaje mi się, że tak.

– Czy widział pan cudowne źródełko?

— No, nie. Nie wiedziałem nic o nim. Gdzie jest?

— Tam, na dole. Nim pan zejdzie z góry, proszę je zobaczyć. Co więcej, proszę wypić szklankę wody z tego źródła. Nikomu nie zaszkodziła, a wielu pomogła. Proszę to zrobić dla mnie

— Jeżeli to księdzu sprawi przyjemność, to owszem.

Wytworny wojskowy odszedł. Upływały godziny: chyba już dawno opuścił górę.

Wieczorem donoszą księdzu, że jakiś oficer sztabowy prosi o spowiedź. Tak, to był on. — Proszę księdza, zawołał spuszczając pokornie głowę. Jestem wielkim grzesznikiem. Co za ciężar mię gniecie!, Muszę go zrzucić… bo ta szklanka wody wszystko we mnie przewróciła. Nie mogę żyć dłużej w niezgodzie z Bogiem. — Nazajutrz przystąpił do komunii św. i modlił się długo. Odtąd i na zawsze stał się przykładem dla miasta i apostołem wśród kolegów.

19 września 1855 redaktor bezbożnego dziennika usługiwał do mszy św. na górze zjawienia. Po nabożeństwie opowiedział księdzu historię swojego życia.

— Jestem starym grzesznikiem, nawróconym tutaj. Pokutuję, służąc do mszy św. Oto, jak się to stało. Umieszczając nieraz w moim dzienniku artykuły o nowym cudzie w la Salette, postanowiłem przyjść tu, nie by bronić prawdy, bo nie myślałem, że jest. Przybywszy, nie napotkałem ani zabobonu, ani chciwości, ani podstępu, ani przebiegłości czy sprytu. Szukałem broni przeciw la Salette, a sam zostałem rozbrojony. Cały rok myśl o la Salette nie opuszczała mię i męczyła. Przyszedłem jeszcze raz potajemnie, by spojrzeć poważnie, bez uprzedzeń. Spędziłem kilka dni, uczestniczyłem w licznych nabożeństwach, prosiłem Boga. Byłem wytrącony z równowagi, ale nie nawrócony. Jak to zrobić? Jak porzucić swe dawne przekonania, by stać się zdobyczą la Salette? Przeżywałem to, co św. Augustyn. Wierzyłem, choć nie chciałem wierzyć, choć nie chciałem uczynić nic dla tej wiary. Oto przyszedłem po raz trzeci, by zwyciężyć lub paść, by stać się obrońcą albo wrogiem religii, bez wahania, bez krętactw, po prostu. Odprawiłem rekolekcje. Spowiednik uznał, że mogę przystąpić do komunii św. Rodzinie i otoczeniu dawałem zły przykład tchórzostwa i obojętności religijnej. Po powrocie sprawę postawię szczerze. Zresztą od dwóch lat zauważono, że jestem inny. Uczę się służyć do mszy św., by postępować tak, jak postępują ludzie, których szanuję. Chcę pokazać, że, będąc chrześcijaninem, nie wstydzę się tego. To jest moja pokuta i moja odpłata.

W roku 1923 Ojciec św. Pius XI na prywatnym przyjęciu zapytał najwyższego przełożonego księży misjonarzy saletynów, czy dzieją się cuda w la Salette. „Tak — brzmiała odpowiedź — są cuda i jest ich bardzo dużo. Ale, tam, w górze, Najświętsza Panna jest specjalistką w nawracaniu grzeszników”.

I to jest dowodem prawdziwości objawienia w la Salette, bo Bóg nie posługuje się kłamstwem, by poruszać i nawracać serca. I to jest dla nas celną pociechy zachętą, by wytrwale prosić o tę największą z łask, o łaskę nawrócenia i pięknego życia dla tych, którzy są nam tak bliscy i drodzy, a tak daleko od Boga odeszli.

I to nas samych zachęci, by sprawę wiary postawić szczerze, by postępować tak, jak ludzie, których szanujemy, by, będąc katolikiem, nie wstydzić się tego. To będzie naszą pokutą i naszą odpłatą dla Boga i najmiłościwszej Pojednawczyni grzeszników z la Salette.

Źródło: ks. Fr. Czarnik MS, U stóp Matki Płaczącej, Rzeszów 1948. [Imprimatur: Bp W. Tomaka, Przemyśl, 9 kwietnia, 1948; język uwspółcześniono].

Ilustracja: archiwum.




Bp Jamrozek: różaniec jest prywatnym egzorcyzmem

Kilka tysięcy uczestników Pielgrzymki Róż Żywego Różańca z archidiecezji przemyskiej i ponad 100 kapłanów zgromadziło się w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krośnie. W homilii przemyski biskup pomocniczy ks. biskup Stanisław Jamrozek zaznaczył, że różaniec jest „uwielbieniem Boga i wyrażeniem miłości do Matki Najświętszej i Boga”, ale służy także jako prywatny egzorcyzm.

– Zachęcajcie się wzajemnie, żeby róż różańcowych było coraz więcej, żeby ludzie traktowali różaniec jako prywatny egzorcyzm. Dzisiaj mamy bardzo dużo zagrożeń ze strony świata, a modlitwa różańcowa staje się naszym prywatnym egzorcyzmem – zaznaczył.

Bp Jamrozek odwołał się do inicjatywy Męski Różaniec, którego uczestnicy mówią, że jest to ich broń, ponieważ „nie wezmę miecza, żeby walczyć z tymi, którzy mnie obrażają i chcą zniszczyć moją rodzinę, ale wezmę różaniec, będę się modlił, bo wiem, że to jest najskuteczniejszy oręż w walce duchowej”.

www.niedziela.pl